Home / Blog |
W życiu pomogły mi dziesiątki osób. Teraz ja chcę swoją pasją pomóc chociaż jednej. Wierzę, że się uda. Czytaj, jeśli chcesz zobaczyć, czy ta wiara wystarczy :) 2012Islandia 2 2209 km relacja live |
Rok bez wyprawy, za to z paroma osobistymi rekordami. Najcenniejszym było przejechanie 330 km w jeden dzień, co udało mi się dzięki jechaniu za Krzyśkiem Górnym :) 2011Projekt 300 330 km relacja + film |
Była ostatnim krajem Skandynawii, który mi pozostał do zdobycia po 2008 roku. W 2009 plany nie wypaliły. Wreszcie w 2010 dopiąłem swego, mimo że kilka miesięcy wcześniej wulkan Eyjafjallajokull napędził mi sporo strachu. Podróż jak z bajki :) 2010Islandia 4010 km relacja live informacja o filmie wpisy o Islandii trochę zdjęć |
Plany zmieniałem co tydzień, a w końcu zostałem "skazany" na Polskę. "Cudze chwalicie, swego nie znacie" - stara prawda. Ruszyłem więc tam, gdzie nie byłem. Samotnie, z namiotem, odwiedzając Przyjaciół i odkrywając piękno Ojczyzny. 2009Polska 1958 km wstęp samotne Tour de Pologne relacja live zdjęcia |
Wraz z Marcinem Nowakiem, żywiąc się owsem i "maryjkami" w 55 dni przejechaliśmy 9 państw i 16 wysp, okrążyliśmy Bałtyk, przeżyliśmy 23 dni za kołem podbiegunowym, dotarliśmy z Katowic do końca najdalszej drogi świata i szczęśliwie wróciliśmy. 2008Nordkapp 6903 km przygoda na Północy |
W wakacje pracowałem na podróż'08, a urlop był krótki. Przejechałem więc tylko kawałek Pomorza. Dodatkowo, z końcem sierpnia udało mi się coś, co od dawna chciałem zrobić: Katowice-Łódź w 1 dzień. 2007Pomorze i Łódź 280+221 km |
Budapeszt marzył mi się od paru lat. Spontaniczna, wesoła, bardzo udana majówka z Grażyną, Krystianem i Danielem. 9 dni czystej przyjemności. 2007Budapeszt/Bratysława 1053 km przygoda węgiersko-słowacka |
Razem z Piotrkiem Piszczkiem. To miała być wyprawa życia. I w zasadzie była (wtedy), choć prawie nic nie poszło tak jak miało. Trwała 24 ciężkie dni. Skończyła się źle, ale dziś wspominam tylko to, co dobre. 2006Rzym/Watykan 2317 km przygoda Rzymska |
Chciałem odwiedzić Znajomych sprzed roku, i - wydłużając trasę - poznać nowych. W trakcie tych 16 dni osiągnąłem dystanse, z których do dziś jestem dumny :) - oscylujące wokół granicy 200 km dziennie. 2005Polska 1574 km |
Moja 1. samotna wielodniowa wyprawa. Trwała 8 dni. Ogromne osobiste przeżycie. Poznałem wielu wspaniałych ludzi i pokochałem podróże. 2004Polska 855 km |
Filmy |
Porady rowerowe |
Slajdowiska |
Liczby |
Linki |
Podróże rowerowe > piotr mitko .com
Schmittko the Cyclist
Akcja zakończona!
Nasza akcja na Facebooku
Wpisy z kategorii: islandia
Sprzęt: sukcesy i porażki
Przed tegoroczną wyprawą wielką niewiadomą był sprzęt. Miałem nowy rower, sakwy, niemal całą odzież, aparat, telefon, narzędzia, palnik, naczynia, i wiele innych drobiazgów. Nawet sam rower był nieco eksperymentalny, bo wymieniłem w nim widelec, hamulec, opony, pedały, siodełko, mostek i kierownicę, a także dodałem rogi, lemondkę, stopkę, lusterko, błotniki, oświetlenie, i oczywiście bagażnik. Przed wylotem nie zdążyłem ani razu przejechać się na rowerze po tych wszystkich modyfikacjach. Jechałem więc z pewnym niepokojem, jak się to wszystko sprawdzi...
RowerWiększość zmian, jakie wprowadziłem w rowerze zaraz po zakupie, wynikała z przyzwyczajenia - chciałem jak najbardziej zbliżyć mojego nowego Przyjaciela do tego, którego mi skradziono. Ale były też zmiany, które okazały się koniecznością; chciałem zamontować tę samą prądnicę co 2 lata temu (sprawdziła się, więc nie chciałem ryzykować nowych rozwiązań, szczególnie, że nie było już czasu na testy), ale prądnica na przednim kole "kłóciła się" z hamulcem tarczowym, więc musiałem go zamienić na v-brake, co było niemożliwe bez zmiany amortyzatora. Oprócz tego trzeba było "wyprodukować" nową zębatkę do mechanizmu prądnicy, bo starą skradziono wraz z rowerem. Znów musiałem prosić o pomoc Tomka. Myślę, że do tematu "słynnej" prądnicy jeszcze wrócę, bo jest o czym mówić :)
Musi jeszcze minąć trochę czasu, nim zapomnę o poprzednim rowerze (Kellys Phanatic), ale już mogę powiedzieć, że nowy pojazd (Kellys Cliff) sprawdził się znakomicie. Jedyne, z czego nie jestem w 100% zadowolony, to manetki - nie zmieniają biegów tak błyskawicznie, jak byłem przyzwyczajony, no chyba że to kwestia regulacji... O reszcie mogę mówić w samych superlatywach. Po pierwsze i najważniejsze - rower okazał się niesamowicie wytrzymały. Spotkały mnie 2 sytuacje, po których autentycznie byłem w szoku, że jeszcze jest cały i jedzie dalej.
Pierwsza miała miejsce w Stykkisholmur, dokąd przypłynąłem promem z Zachodnich Fiordów. Kiedy statek przybił do brzegu, spuszczono drewniany pomost dla samochodów i pieszych. Ochoczo wsiadłem na rower i zacząłem zjazd po deskach. Rozpędziłem się na paru metrach, gdy nagle przednie koło zanurkowało w szczelinę! Te deski nie były tak sztywne jak myślałem, i pod naciskiem tych ok. 120 kg (ja + bagaż + rower) nieco się rozsunęły i wciągnęły koło. Przez moment zawisłem w "stójce" i modliłem się, by nie przelecieć przez kierownicę. Koło zaklinowało się aż po piastę. Z trudem dałem radę je wyciągnąć. O dziwo nie złamała się żadna szprycha i nic się nie wygięło. I tak pozostało już do końca.
Drugi raz zaskakującą wytrzymałość mój rower pokazał w interiorze. Po pierwsze jest to rower crossowy, a nie górski, a opony - choć najbardziej agresywne jakie kiedykolwiek miałem (Schwalbe Marathon Extreme) - to wciąż nie były to gumy dobre na taki teren. Te 150 km przez pustynię były dla mnie w większości technicznym majstersztykiem, ponieważ droga była pełna kamieni i piachu, a tak duży rower jest mało zwrotny, ma wysoko położony środek ciężkości, opony były zbyt mało przyczepne, a przednie koło za słabo dociążone, bo cały bagaż miałem na tylnym. Mimo tego udało się. I dopiero parę dni później zgubiłem jedną śrubę, ale to mój błąd, że po przejechaniu tych wertepów nie sprawdziłem czy czegoś nie trzeba dokręcić. Ryzykowna sytuacja, jaką miałem na myśli, zdarzyła się, kiedy akurat udało mi się trochę bardziej rozpędzić z górki po piachu. Droga zaczęła się robić coraz bardziej wyboista, ale nie chciałem tracić prędkości, więc szukałem najlepszego toru. Piasek był jednak zdradziecki, bo czasem tuż pod nim zakopany był głaz, który tylko czekał aby zniszczyć rower i wyrzucić kolarza z siodełka. Wpadłem na taki właśnie kamyczek i skończyło się to tak, że w ułamku sekundy rower zmienił trajektorię i obrócił się prostopadle do drogi. Miałem już czarne myśli o pękniętych szprychach, scentrowanym kole albo pękniętej feldze. Nic z tych rzeczy. Kółko zostało bez najmniejszego śladu po tej przygodzie.
Niestety w kwestii sprzętu rowerowego jest też coś, co zaliczam do totalnych porażek, mianowicie stopka. Zawsze miałem stopkę z lewej strony roweru i była super. Teraz - z okazji, że mi tamtą skradziono - zafundowałem sobie stopkę podwójną, która - jak myślałem - doskonale sprawdzi się w rowerze z sakwami. Nic bardziej mylnego! Pomijając ponad dwa razy większą wagę tego wynalazku, nie sposób postawić roweru pionowo tam, gdzie wieje tak mocny wiatr! W dodatku jak tu mówić o pionie, gdy mało która droga ma poziom ;] Znacznie łatwiej znaleźć krzywiznę, na której doskonale oprze się boczna stopka. W efekcie rzadko chciało mi się schodzić z roweru, bo jego postawienie czy oparcie gdzieś było bardzo kłopotliwe. Na skutek tego nie mam wiele zdjęć z rowerem.
A propos zdjęć z rowerem... Jak wiecie, zawdzięczam go sponsorom, i wypadałoby się im odwdzięczyć jakąś małą wzmianką. Kilka portali napisało o zakończeniu mojej podróży, korzystając z informacji prasowej, do której załączonych było kilka zdjęć. Były tym chyba 2 zdjęcia z rowerem na którym jechałem, i jedno na małym rowerku elektrycznym - tak dla jaj. Większość portali opublikowało tylko to ostatnie! Załamałem się i mam nadzieję, że Pani Magda, prezes firmy Kellys, oraz pani Izabela z rowery.shop.pl nie przeklinają mnie teraz i nie żałują, że mi pomogły :)
SakwyW tym roku po raz pierwszy sakwy materiałowe zapinane zamkami błyskawicznymi zastąpiłem sakwami Crosso zapinanymi na klamry. Trochę się wkurzałem na to, że ciężko w nich coś znaleźć, bo nie ma żadnych kieszonek, przegródek. Ale ogólnie jestem z nich bardzo zadowolony, bo okazały się bardzo mocne i całkowicie wodoszczelne. A do tego banalnie łatwe do montażu na bagażniku.
UbraniaZ odzieży i tym razem nie jestem w pełni zadowolony. Jeździłem parę lat w kurtce Accent i zostałbym przy niej, gdyby nie to, że była ciut za duża. Kupiłem nową - Rogelli. Materiał super, ale wykonanie słabe. Wystarczyły 3 tygodnie, by rozpruła się przy rękawie i aby zepsuł się zamek. Zawiodłem się.
PalnikDo tej pory palnik gazowy zawsze pożyczałem od Marcina (jechaliśmy razem na Nordkapp), ale uznałem że już dość pasożytowania na nim :) Kupiłem palnik PRIMUS na każdy rodzaj butli, z piezozapalnikiem. Ale nie użyłem go ani razu, bo szlag mnie trafił kiedy go zważyłem - był niemal 2 razy cięższy niż było podane w opisie. Kupiłem więc inny - nakręcany, malutki, leciutki, bez zapalnika. I jestem bardzo zadowolony. Na islandii można dostać wiele rodzajów butli - wprawdzie takiej jakiej potrzebowałem nie dostałem od razu, ale zasięgnąłem języka i wreszcie trafiłem do sklepu, w którym taka była.
AparatNajdłużej wybierałem aparat. Chciałem kupić taki, który zastąpi mi jednocześnie kamerę, pozwoli nagrywać w FullHD i slow motion, i będzie mieć ogromny zoom i zapis RAW - wszystko w jednym :) Jak wiadomo, nie istnieje idealne połączenie wszystkiego co dobre, dlatego decyzja była trudna. Po przeczytaniu wielu recenzji i testów, po długim namyśle, kupiłem SONY HX100V. W internecie można o nim przeczytać wiele dobrego. Zarazem można przeczytać wiele złego. Sprawdziłem i przekonałem się, że to jest fantastyczny aparat, ale ma 3 wady: brak obracanego ekranu, brak zapisu RAW i najgorsze - często okropna jakość zdjęć! Dopóki nie chce się zdjęcia kadrować czy powiększać, można być zadowolonym. Niestety jakiekolwiek zbliżenie ujawnia, że aparat drastycznie kompresuje jpgi, i nie można w żaden sposób tego kontrolować. W dodatku, nie wiadomo dlaczego, czasami zdjęcia wychodzą tragicznie. Kiedy patrzę dziś na zdjęcia jakie zrobiłem tym aparatem, jestem zachwycony. Ale wiem, że oprócz tych paru wspaniałych fotografii, były dziesiątki, które wyrzuciłem, bo aparat sobie ewidentnie nie poradził.
Wydałem na ten sprzęt 1400 zł - za dużo, by nie być z niego zadowolonym. Sprzedałem, dołożyłem 300 zł i kupiłem Panasonic FZ150. Uważam, że był to świetny wybór - wprawdzie trzeba więcej umieć, by robić ładne zdjęcia, nie cyka się tak przyjemnie jak SONYm (sam nie wiem czemu ale SONY miał "to coś"), nie prezentuje się tak szałowo i nie ma GPSa, ale jest lepszy! I to właśnie z Panasonikiem zwiedzałem tym razem Islandię. Niestety moje tegoroczne zdjęcia nie są tak dobre, jak mogłyby być. Przed wyjazdem zostało mi za mało czasu, aby się nauczyć aparatu, i tak naprawdę do dziś tego nie zrobiłem :]
SmartfonNajwiększą frajdę zapewniła mi firma Samsung, która zgodziła się pożyczyć mi smartfona Galaxy S II. Nie miałem wcześniej okazji bawić się niczym podobnym i byłem oczarowany możliwościami tego malutkiego urządzenia. Niemal nieustanny kontakt ze światem, GPS, filmy fullHD, aplikacja do montażu wideo... używałem tego telefonu niemal przez cały czas, kiedy nie pedałowałem i nie spałem :) Niestety, jak większość smartfonów, pobiera dużo prądu. Mimo tego, mając do wyboru mieć albo nie mieć, zdecydowanie chciałbym mieć! Przyznam, że po miesiącu używania Galaxy wpadłem w konsternację, próbując wybrać numer na moim własnym telefonie. Zaczęło mi być trudno wyobrazić sobie jak będę żył bez tego gadżetu. Ale jednak jakoś żyję :)
NawigacjaPrzy okazji muszę powiedzieć, że o ile zawsze namiętnie korzystam z map Google, o tyle rozczarowałem się nimi na Islandii. Okazuje się, że tenże kraj został w nich potraktowany bardzo niedokładnie. Nieraz nie zgadza się nawet kształt linii brzegowej, nie ma zaznaczonych zbiorników wodnych, a nawet niektórych największych miejscowości, a drogi są nieaktualne. Z tego powodu przynajmniej raz musiałem nadłożyć kilkadziesiąt kilometrów drogi, i jeszcze trafiło to w dniu, w którym jazda nie była żadną przyjemnością. Na Islandie o wiele lepszym rozwiązaniem są mapy Binga, nie mówiąc w ogóle o tym, że można też znaleźć mapy on-line, poświęcone wyłącznie Islandii, które sa dokładne co do metra - podam link, jak sobie przypomnę :)
Jak widzicie, kompletowanie sprzętu na wyprawę nie jest takie trywialne, kiedy ma się na to mało czasu, lub gdy trzeba liczyć każdą złotówkę. Choć sam nie wiem... te parę lat temu nie musiałem się zastanawiać tyle co teraz - po prostu na pewne rzeczy nie było mnie stać, więc wybór był znacznie łatwiejszy. Albo nawet go nie było ;)
31.10.2012
Podobne wpisy: ...i mam rower! • Miałem rower... • Nie znam się na rowerach
tagi: sprzęt, islandia2012
Ech 2012.11.26 15:28 | Ciesze się, ze Twoja jazda po piachu skończyła się szczęśliwie. Miałem ostatnio taki uślizg na deszczowym asfalcie. Rower poszedł bokiem i walnąłem w jedyny słup w okolicy. 1,5 tyg zwolnienia i prawa strona roweru (klamka, manetka, siodełko(?!)) do wymiany. Pozdrawiam |
ATOM 2012.12.26 21:29 | Piotr, prądnica dawała radę z zasilaniem smartphonu? Mówisz, ze on dużo prądu zużywa... Ciekaw jestem. |
Łukasz 2013.01.20 23:47 | Jeżeli chodzi o prędkość przerzucania łańcucha, to zapewne w starym rowerze miałeś manetki i przerzutkę LX, a w nowym jest tylko Alivio. Być może to ma największy wpływ. A co do aparatu to ja polecam Canona SX50 HS, jeżeli ktoś potrzebuje hiper-zooma. Jednak jakoś tak jestem bardziej przekonany do firm, które są tradycyjnie związane z fotografią. |
schmittko 2013.05.08 17:35 | @Atom: Tomku, w tym roku z prądnicą było trudniej, bo miałem mniej asfaltu, więcej gór, więcej przeciwnego wiatru. Więc jechałem wolniej niż 2 lata wcześniej. Czasem tak wolno, że było to poniżej granicy ładowania :) Poza tym smartfon zżerał dużo więcej prądu niż stara prymitywna Nokia, a i używałem go dość intensywnie. Dlatego gdy się dało, pomagałem sobie ładowaniem z sieci. @Łukasz: jest tak, jak piszesz :) Tzn. miałem LX-y, a teraz, choć przerzutka XT, to manetka Alivio. Stwierdzam, że manetki LX były o niebo lepsze ;] |
Miki 2013.05.28 16:23 | Miłe podróże jednak dość typowe dla rowerzystów. Standardowe kierunki. Brak nowatorstwa. Przy prezentacjach nadmiar autoreklamy w stosunku do treści. |
Karkarzyna 2013.07.02 12:57 | Cześć! W tym roku jedziemy do Szwecji na wyprawę i chcieliśmy zabrać prądnicę - czy mógłbyś napisać jaką masz ty i jak Ci się sprawdza? Dzięki :) |
schmittko 2013.08.21 11:12 | Drogi Miki, kierunki w jakie jeździłem, są do bólu spenetrowane i opisane przez innych rowerzystów, ale nie jechałem tam po to, by odkryć nowe lądy. Może i nie jestem za grosz nowatorski, ale akurat zależy mi na czymś zupełnie innym. Każdy ma swoją własną drogę, i ja pojechałem tam, gdzie mnie w danym momencie najbardziej ciągnęło. Doprowadziłem te marzenia do realizacji i to z tego jestem dumny, a dziś nie analizuję czy te marzenia miałem "poprawne politycznie", czy nie. Autoreklama to natomiast tylko pierwsza warstwa... Chcę przekazać pewne myśli, spojrzenie na świat, podejście do życia, do marzeń, moje rozumienie wiary itd. Nie byłoby to wiarygodne, bez pokazania samego siebie. Dlatego przedstawiam się z nazwiska i mówię kim jestem, bo uważam że nawet jeśli to, o czym tu piszę, nie musi kogoś kręcić, to też nie mam się czego wstydzić. |
schmittko 2013.08.23 09:45 | @Karkarzyna: na Twoje pytania najpełniej odpowiem tutaj: [kliknij] [kliknij] |
Gonzales 2013.08.23 15:57 | Witam! Świetny blog, przeczytałem relacje ze wszystkich wypraw i żałuję, że trafiłem tu dopiero w tym roku bo bardzo mnie zainspirowałeś do dalekich podróży rowerem. Moja najdalsza trasa to 200km od domu. W tym roku gdzieś podróżowałeś, będzie jakaś relacja? |
Krystyna 2013.10.17 16:03 | Panie Piotrze, wspaniałe wystąpienie podczas wczorajszych 'Nordaliów'! Działa Pan inspirująco, nieśmiało, a czarująco! |
Krystyna 2013.12.27 12:47 | Panie Piotrze! Fani czekają na jakieś nowe wieści od Pana! |
Domian91 2016.09.07 09:37 | w temacie rowerów - czy możecie polecić mi jakiś bagażnik rowerowy do auta? podobno najlepsze są <a href="[kliknij] title="bagażniki rowerowe Westfalia" alt="bagażniki rowerowe Westfalia">bagażniki rowerowe Westfalia</a>, jednak przed zakupem chcę zweryfikować opinie. Macie jakieś doświadczenia? |
Iceland - biking beyond the horizon
[żeby nie-Polacy też wiedzieli o co chodzi :]By my trip across Iceland I wished to help one man to stand up. What does it mean?
Let me tell the story... Two years ago, at Iceland, one day I ran out of food. Then I accidentally met people, who shared with me what they had to eat. When I asked how to repay them, they said "you can't repay us - pay it forward to somebody else!". It moved me, and I promised to fulfill these words one day...
During the preparation to my this year's expedition I got the idea to help somebody. I can say that my first trip to Iceland has changed my life; during the second, I wanted to change life of somebody else. This is what this short film is talking about:
With help of Work Express company, which organised my second trip, I contacted the Jaś Mela Foundation “Beyond Horizons”, which helps people after amputations. They proposed Jarek Kosiński from Krapkowice as the candidate. Jarek had his right leg amputated, due to bone cancer. In 2011, his old prosthesis that he was using for many years, broke down. The new one (ordinary, one of the the simplest) costs about 40 thousand zł (10 thousand EUR).
On August, 5th, I finished my lonely, one-month trip. Thanks to readers of my blog and many other people we've raised (so far) 1/3 of prosthesis' cost!
The most meaningful for me is to help other people, that I don’t really now, because this is what I’ve experienced many times during my trips. For me it is an opportunity to pay back for all the help I got during my previous trips, mostly from strangers. But, actually, I can't help Jarek without you!
If you want to help, you can donate Jarek’s account in Jaś Mela Foundation “Beyond Horizons”
transfers from outside Poland:
(EUR account): PL 25 88040000 0000 0023 9551 0003
SWIFT CODE: POLUPLPR
- with title "dla Jarka Kosinskiego"
Fundacja "Poza Horyzonty", Lanckorona 101,
34-143 Lanckorona, Poland
Thank you in advance for your generosity!
Why is it so expensive? Well... is it?
At the finish of my trip, I had an unique opportunity to lick science fiction, enter to the almost-space lab and feel like inside a program from Discovery channel. I was invited to the main office and factory of Össur, the world's second producer of prostheses. I was very impressed, but also shocked.
I saw almost all the stages of prostheses production. In Reykjavik arise elements from carbon fiber, titanium, aluminum, silicon, and electronics. Components made of carbon are extremely lightweight and have a shape memory. Artificial foot can collaborate with artificial knee, so that after 4 steps it adopts an owner's style of walking - with adequate amortisation strength and speed of each step and bouncing to the next. Cover of the prosthesis may have the same color as the skin of the client, and it is not a cold plastic, but flexible, soft silicone, reminiscent of the skin in touch. Each new product must pass the test of 2 million steps (they use robots, of course) - it's as much as the average person is doing for 2 years. During the whole life we circle the Earth 3 times (well, some people more ;) At Olympic Games in London you could see a sprinter running on prosthesis made in Iceland. Terms allows a sole could have 13 or 15 spikes - Össur collaborated with Nike to find best collocation of them. I was shown a video from a test of the prosthesis. Guy was running like a cheetah. Incredible.
So it was great trip. Yes. But some numbers gives food for thought. The production scale passed my imagination. This company employs 3,000 people and sells about 3,000 products each week! I was told that only in Namibia are almost 3 million people after amputation - most of them will never be able to buy such good stuff. What a frightening number - so much victims of accidents, diseases, and wars in the world...
But what I saw is giving hope: they employ many engineers and designers, they invest big money in researches, and they are trying to make their products as close as possible to the works of the Nature. You could see passion in the eyes of a man who I talked about all this.
At the picture I keep a gift for Jarek from the Össur. The Company wishes success of our action. I believe that we can do a lot of good things, if we join forces. Finally, we will come to 40 thousand!
The number of people who dream of a prosthesis, left me in deep shock. And now how could you look on your hand or foot, move your fingers and not think "how good, that you are...". Well, I have both legs - sometimes they hurt, sometimes they are lazy, but I have them. So I ride...
Homework: think about how much you have.
31.10.2012
Podobne wpisy: Zamiast słów • Znowu Islandia - o co cho? • I wanna fly away!
tagi: islandia2012
Skomentuj
Wróciłem
Od czego zacząć?!
Wróciłem ponad 2 miesiące temu. W domu zastałem niedziałający komputer, a cudowny smarfton, z jakiego korzystałem w podróży, musiałem oddać. Długo zajęty byłem "gaszeniem pożarów" w życiu i w pracy. Zabawne, że na Islandii byłem bardziej on-line, niż tu po powrocie :)
Z blogami jest tak, że ludzie zaczynają je pisać, kiedy mają za dużo czasu, i przestają, kiedy w ich życiu dzieje się zbyt wiele. Od powrotu z podróży w 2010 roku mocno ograniczyłem pisanie. A potem było już tylko gorzej... Co się za tym kryje? Ano właśnie - dużo :) Bez krztyny przesady mogę rzec, że tamta podróż miała ogromny (i dobry!) wpływ na moje życie - na to jaki, gdzie, i z kim jestem teraz...
Nie jest to blog o moim prywatnym życiu, więc więcej szczegółów nie będzie - chyba, że między wierszami :) Niemniej dzisiaj wiem, że TO COŚ, co mnie ciągnęło na Islandię przez prawie 2 lata - od Nordkapp - było głosem, za którym słusznie podążyłem, choć niewątpliwie kosztowało mnie to wiele włosów z głowy :) Tjaaa...
W ostatnim czasie napisały do mnie dwie osoby, które rzuciły pracę po to, by ruszyć w podróż. Wiem sam, że można mieć do czegoś tak mocne wewnętrzne przekonanie, że pokonuje ono logikę dziesiątek "doradców", a nawet wielkie własne obawy. Poza tym, ja też dla dwóch moich podróży nie przedłużyłem umowy z pracodawcą :) Pozwolę sobie zacytować jednego z tych maili:
"Cześć Piotrze! Ponad rok temu zaczęłam z Tobą rozmowę (...) Otóż "napięcie pękło". Od 45 dni jestem w podróży rowerowej. Jestem bardzo szczęśliwa. Tym bardziej, że poświęciłam dla tego wyjazdu sporo. Mam tutaj na myśli pracę, w korporacji. Tak, rzuciłam całkiem niezłą pracę dla realizacji swojego marzenia (...) Cóż, wrócę do Polski pod koniec września (chyba) jako bezrobotna, totalnie spłukana 26-letnia baba. Ale bardzo szczęśliwa bezrobotna"
Uśmiechnąłem się, kiedy przeczytałem te słowa. Życie ma się jedno - warto iść za głosem serca. Choćby tylko po to, by się przekonać co będzie. Stara prawda mówi, że najbardziej żałuje się tego, czego się nie zrobiło :)
W moim przypadku walka o marzenia miała daleko idące konsekwecje...
Po tych 9 latach wszystko co mam za plecami, układa mi się w prostą drogę. Wydaje mi się to tak oczywiste, że pojechałem do Rzymu, na Nordkapp, a później na Islandię! I jeszcze raz na Islandię :) Właśnie tak, a nie inaczej. Ciekawe, czy ktoś odtworzył tą samą drogę w swoim życiu, i co go w tym kierowało. Dla mnie była to naturalna kolej rzeczy - moja własna droga - właśnie w tych miejscach chciałem być na różnych etapach mojego życia. Spełnienie jednego marzenia otwierało mi drogę do następnego. W jakiś sposób z każdym dalszym krokiem wydawało się to prostsze, choć patrząc z boku - poprzeczka rosła. I tylko ja wiem, jak wiele dają mi dziś skutki tej wewnętrznej walki, którą stoczyłem ze sobą przed większością wyjazdów oraz w ich trakcie. A powiem Wam, że dużo... :) Choć zazwyczaj z trudem przekłada się to na codzienność :)
Ostatni wyjazd był pod wieloma względami wyjątkowy, ale wcale nie łatwy. W projekt "Islandia - rowerem poza horyzont" zaangażowanych było na równi ze mną chyba jakieś kilkanaście osób, a łącznie na pewno kilkadziesiąt.
Cały ten projekt zaczął się dla mnie ponad rok temu - 19 września 2011, kiedy Marta, moja Szefowa (najlepsza na świecie;) zapytała co ja na to, żeby pojechać na kolejną wyprawę, wspierany przez nasza firmę, Agencję Pracy Work Express. Otóż nie trzeba mnie było przekonywać :) Zawsze sam zbierałem środki na podróże i nie było mi żal tej kasy, ale skoro pojawiła się opcja wyjazdu za darmo, nie mogłem nie skorzystać. I na początku to była moja główna motywacja - nie stracić okazji. Następnie padł pomysł, by była to wyprawa charytatywna, o czym pisałem tu. Wybrałem Islandię - ponownie. Czemu? Trzeba zobaczyć ten kraj, żeby to zrozumieć :)
Koszty wyprawy pokryła więc Agencja Pracy Tymczasowej Work Express, a dzięki firmom Kellys, rowery.shop.pl i Samsung miałem zapewniony świetny sprzęt.
Partnerem całej wyprawy była Fundacja Jaśka Meli "Poza Horyzonty", dzięki której możliwe było połączenie podróży z akcją charytatywną na rzecz Jarka Kosińskiego.
Na Islandii pokazałem mój film w wersji angielskiej (dzięki wspaniałej Tłumaczce oraz Marcie, która to zorganizowała :)
a na koniec podróży zostałem zaproszony przez firmę Ossur do zwiedzenia jednej z największych fabryk protez na świecie. Wrażenia z tej wizyty opisałem tu i tu.W czasie podróży udało mi się przejechać 2209 km
w tym m.in. dawno upragnione Zachodnie Fiordy i interior
a także - wreszcie - zakończyć okrążanie Ziemi :)
O czym nie napisałem...
Z Islandii w tym roku ćwierkałem na żywo, co miało swoje plusy i minusy. Głównym minusem było to, że czasem pisałem o hot-dogach i batonikach, bo nic się nie działo, a innym razem nie miałem czasu napisać o tym, co było niezwykle ważne. Muszę to nadrobić!
Jak niektórzy z Was pamiętają, kiedy wytoczyłem rower z hali lotniska w Keflaviku i ruszyłem w daleką drogę, zatrzymałem się już po 10 minutach. Spotkałem Polaka - pana Waldka z Akureyri. Dał mi swój adres i zaprosił do siebie. Wtedy jeszcze nie znałem swoich dalszych planów. 3 tygodnie później wiedziałem już, że tym razem nie dojadę do wodospadu Dettifoss - byłem padnięty po kilkudniowej walce z przeciwnym wiatrem. Postanowiłem dojechać już tylko do Akureyri, i tam najeść się, zebrać siły i zawrócić w drogę powrotną. Było to więc ostatnie miasto na mojej trasie. Na pierwszym skrzyżowaniu w Akureyri minął mnie jeep, z którego dobiegło do mnie: "Piotr, znowu cię widzę!". Nie wiem co było we mnie większe - szok czy radość. Ten sam człowiek na samym początku i na samym końcu tej długiej, samotnej drogi.
W Akureyri spędziłem najprzyjemniejszy czas tej podróży. Waldek (już bez "pan" ;) zadbał o to, bym maksymalnie odpoczął i zregenerował się. Zrobił dla mnie wszystko, co w ogóle mogło mi przyjść do głowy; zadbał też o to, bym przez dobę nie widział swojego roweru :) Nie sposób napisać wszystkiego, by oddać gościnę Waldka, więc użyję jednego cytatu. Gdy robił mi obiad, spytałem: "mogę coś zrobić?" - odpowiedział: "możesz sobie piwo otworzyć" :)
Więc chyba nie muszę bardziej przekonywać, że zrelaksowalem się jak na prawdziwych wakacjach i w drogę powrotną ruszyłem jak rakieta :) Waldku, dziękuję za Twój czas, wszelką pomoc i rozmowy! To były wspaniałe dni!
Waldek zajął miejsce w - zapisanym tylko w mojej głowie - panteonie osób, które zrobiły dla mnie najwięcej w czasie moich podróży, a którym zapewne nigdy się nie odpłacę za ich dobro. Ostatnio taka myśl przytłaczała mnie... Lecz tym razem myślę, ze tak już musi być... a moją odpowiedzią powinno być "podanie dalej". I tak dochodzimy do sensu tej wyprawy, w który naprawdę wierzę - dobro krąży po świecie.
Miałem parę chwil zwątpienia w tę trasę - wszak moje machanie nogami nie zmieniało stanu konta. Gorzej - im więcej jechałem, tym mniej robiłem zdjęć, mniej pisałem, mniej rzeczy mogłem przemyśleć lub skoordynować. Potrzebowałem też paru dni, by w pełni zrozumieć Twittera, Instagram i Androida, co widać było po relacji :) Często miałem poczucie, że gdybym więcej czasu spędzał w internecie, mógłbym zaangażować w tę akcję więcej osób. Żałuję też paru niezrobionych czy nieudanych zdjęć, brakuje mi trochę materiału filmowego... ale to nie jest najważniejsze. Ja jechałem, a WY zmienialiście stan konta! :) I za to Wam bardzo dziękuję. Dziwne to, a jednak działało. Mamy ponad 13 tysięcy! Do 40 tys. jeszcze długa droga, ale zaczęło się przecież od zera!
Ogólnie tegoroczna wyprawa była dla mnie trudna. Choć bardzo się z niej cieszę, to najbardziej cieszę się, że już wróciłem. Pragnąłem wracać już od pierwszego dnia, choć wcale nie było mi tam źle. To "wina" głównie tego, że moje "polskie" życie układało się dobrze jak nigdy, i szkoda mi je było zostawiać, bardzo za nim tęskniłem... Ale to rozstanie było zarazem bezcennym doświadczeniem, które będę zawsze wspominał jako jedno z najpiękniejszych w moim życiu. Powtarzałem sobie, że nic co wartościowe, nie przychodzi bez walki; powtarzałem sobie, że jeszcze tylko 28... 20... 10... 3, 2 dni... dzień! I - co było niezwykle ważne - nie zniszczył mnie dół pod tytułem "po co to wszystko...", bo przepędzała go myśl o tym, że ta wyprawa ma Komuś pomóc. I muszę powiedzieć, że udział w tego typu przedsięwzięciu był dla mnie baaardzo wartościowy!
Drugą osobą z "panteonu zasłużonych" jest Marta "Niebo" z portalu Informacje.is :) Marta wieloma mailami, które wymieniliśmy jeszcze przed wyprawą sprawiła, że w pierwszych dniach nie gnębiła mnie myśl, że jadę w nicość - cieszyłem się, że jadę do niej, choć jej nie znałem :) Jechanie do kogoś to niezwykle cenne uczucie, które zapewne zna każdy, kto podróżował samotnie. Kiedy już się poznaliśmy, okazało się, że naprawdę mogę na nią liczyć, i to w szerszym zakresie niż oczekiwałem :) Marto, dziekuję - nie tylko za niezapomniane w smaku rodzynki i kawę! ;)
Po raz kolejny wróciłem z podróży z umocnioną wiarą w to, że na świecie jest wielu Dobrych Ludzi!
W Akureyri poznałem też Janinę. Zaprawdę niezwykła to osoba! Sprawiła na mnie wrażenie kogoś, kto jest w stanie zrobić wszystko, co sobie postanowi :) Janina niedługo przed moim przyjazdem wydała książkę. I to nie byle jaką - to pierwsza w historii Islandii książka wydana w języku polskim! Fabularyzowany przewodnik - "Islandia jak z bajki". Janina jest dla mnie przykładem, że jak się chce, to się da. Bo każdy kto próbował wydać książkę powie, że to krwawica. Podziwiam więc za wielkie samozaparcie i niespożytą energię. Dostałem książkę w prezencie i zacząłem ją czytać już w samolocie. A właściwie to książka sama się czytała :) Spodoba się ona szczególnie tym, których ten kraj zafascynował podobnie jak mnie. Pozwolę sobie na króciutki cytat ze środka:
"Posuwając się wciąż naprzód i patrząc bez końca, ma się takie uczucie, jakby człowiek niczego w życiu do tej pory nie widział. A jeśli nawet, to Pireneje czy Alpy, muzeum w Luwrze, egipskie piramidy, Rzym, Madryt - pozostawiają jedynie umiarkowane uczucie podziwu (...) można się całkiem zatracić, zapomnieć o wszystkim, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Można się zmagać ze sobą, usiłując zrozumieć obraz nieokiełznanej pustki, miejsc, których nie spotkamy nigdzie na świecie (...) można by krzyczeć, aby tylko dano nam możliwość obcowania z tym pięknem, którego nie da się opisać"
Jeżeli powyższy opis wydaje się komuś przesadzony, polecam obejrzeć ten filmik:
Zapraszam też na - pełną islandzkich "smaków" - stronę o książce:
Wróciłem po miesiącu samotnej podróży... Był to powrót całkiem inny, niż 2 lata temu. Wówczas czułem się szczęśliwy, ale i zarazem zagubiony. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić; marzyłem aby wrócić na drogę i po prostu pedałować... Tym razem wracałem wprost na swoje miejsce w życiu - miejsce, które tak niedawno znalazłem i tęskniłem za nim jak szalony. Wracałem rozrywany szczęściem, odliczając za ile minut stanę na Okęciu...
We wrześniu dzięku Stowarzyszeniu Garuda odbył się I Zagłębiański Rajd Przygodowy, z którego wpisowe - 2200 zł - przekazano na konto akcji dla Jarka.
Do dziś udało się zebrać już 1/3 potrzebnej na protezę kwoty - ponad 13 tys. zł!Wielka w tym zasługa prężnie działającego wydarzenia na Facebooku :)
Żadna z moich podróży nie doszłaby do skutku, gdyby nie ludzka pomoc. Ten rok był jednak wyjątkowy - całe to przedsięwzięcie zaangażowało znacznie więcej osób niż w poprzednich latach, bo - jak wiecie - tym razem nie chodziło tylko o podróż.
Dziekuję przede wszystkim:
- Joli
- Rodzinie
- Agencji Pracy Tymczasowej Work Express sp. z o.o., a szczególnie: Marcie Wachowskiej, Dariuszowi Lamotowi, Arturowi Raganowi, całemu Zarządowi oraz Działowi Marketingu i PR
- Oli Maraś, Justynie Bassie, Marcinowi Franke (Stowarzyszenie Garuda)
- Marcie Niebieszczańskiej (Informacje.is)
- Waldkowi
- Janinie
- Pawłowi Garskemu
- Tomkowi Atomkowi
- Agnieszce Pleti, Weronice Gurdek (Fundacja Poza Horyzonty)
- Magdalenie Klepackiej (Kellys)
- sklepowi rowery.shop.pl
- firmie Samsung
- chórowi Gospel Sound
- wszystkim, którzy dorzucili się na konto Fundacji :)
- wszystkim, którzy pomogli w rozpropagowaniu akcji lub w zbiórce pieniędzy
- wszystkim, którzy okazywali mi wsparcie
- Zosi Zabrzeskiej, Ani Mejer
- Krystianowi Przybyle, Krzysztofowi Spojdzie, Tomkowi Kawce
I to na razie tyle...
W następnej kolejności opiszę jak się sprawował sprzęt rowerowy, szczególnie w warunkach pustynnych, zamieszczę galerię zdjęć (takich ładnych :), których nie było w relacji, wrzucę kilka wywiadów i może na koniec napiszę, czego mnie ta podróż nauczyła :)
...a w listopadzie pierwszy pokaz nowego filmu :)
18.10.2012
Podobne wpisy: Zamiast słów • Znowu Islandia - o co cho? • I wanna fly away!
tagi: islandia2012
kj 2012.10.19 11:45 | No w końcu :) Ale wybaczam, bo ostatnio sam jedyne na, co mam czas, to zrobienie kanapek do pracy, sprawdzenie pogody i łatanie dziur w oponach :) Twoja relacja przypomina mi film, nie pamiętam tytułu, gdzie koleś sam wybrał się na Alaskę.... Mam nadzieję, że tym razem uda mi się trafić na jakiś pokaz (jakbyś przypadkiem był w pomorskim) :) Gratuluję odwagi i zaparcia, zazdroszczę wrażeń i wspomnień! |
mad 2012.10.20 11:15 | Ten film o którym wspominasz to "Wszystko za życie" Przepiękna historia, równie fascynująca jak podróże Piotrka. Gratuluję samozaparcia i życzę wielu wypraw w najdalsze zakątki świata. |
MichałSC 2012.10.20 19:53 | Nareszcie żyjesz wirtualnie:) Welcome! |
ATOM 2012.10.26 16:40 | Piotr, wreszcie jesteś :) Czytając Twój wpis przypomniało mi się powiedzenie; "Droga przez las nie jest długa jeśli kochasz osobę, którą idziesz odwiedzić" |
Krystyna 2012.11.11 00:25 | Panie Piotrze, śledziłam Pana wyprawę i akcję zbiórki na protezę dla Jarka. Podziwiam Pana za postawę, odwagę, skromność, humor i wiele innych cech, o których nie będę pisać, by ten post nie stał się hymnem pochwalnym:) Niemniej, zainspirowała mnie Pana Osoba i pozwoliłam sobie popełnić taki mały wiersz. Mam nadzieję, że znajdzie choć niewielkie 'uznanie' i wywoła cień uśmiechu na Pana przystojnej twarzy: Słyszę w radiu: „Mitko” i już jasne wszystko! Głosem chyba z brzucha szepcze mi do ucha, że rowery lubi. Wcale się nie chlubi swym wielkim osiągiem. Oh nie! Nie pociągiem, ale na dwóch kołach, często w pocie czoła, czy w skwarze, czy w burzy dobrej sprawie służył! Na Islandię w drogę pojechał 'po nogę', by swoją relacją zaciekawić akcją zbiórki na protezę. Bardzo mocno wierzę, że się wkrótce uda. Wiara czyni cuda! Przyznać trzeba szczerze, że, gdy na rowerze - moc w nim wielka drzemie. Wszak 'okrążył Ziemię'! Kto zna z geografii powiedzieć potrafi, że na swym liczniku cyfr ma Piotr bez liku. Niech tych cyfr przybywa też na Jarka koncie, by już z nogą nową mógł stać na Giewoncie! |
W drogę!
Dożyłem tego dnia :) A więc niniejszym ogłaszam, że wyprawę "Islandia - rowerem poza horyzont" uważam za rozpoczętą! Dziękuję za wszelką okazaną mi pomoc i za wielkie wsparcie, jakiego w ostatnich dniach doświadczałem. Jak dobrze mieć przyjaciół! Relacja na żywo będzie się pojawiać na samej górze.
08.07.2012
Podobne wpisy: Zamiast słów • Znowu Islandia - o co cho? • I wanna fly away!
tagi: islandia2012
MichałSC 2012.07.08 07:56 | Piotrze! Jak to szybko zleciało! Życzę powodzenia i czekam na relację! Przeżyj to jeszcze raz - na nowo! |
Ewa GS 2012.07.08 11:39 | No to suuuuuń :) Powodzenia, Piotrek! |
Jarek 2012.07.08 12:03 | No i w końcu nadszedł ten oczekiwany dzień:) Trzymam za wszystko kciuki i mam nadzieję, że to kiedyś ja będę mógł zrobić coś takiego dla kogoś innego. No może nie przejeżdżając całą Islandię rowerem ale może w jakiś inny sposób. Najważniejsze to odpłacać się dobrem za dobro. Życzę powodzenia i wytrwałości no i przede wszystkim niesamowitych wrażeń. Pozdrawiam Jarek:) |
Asia 2012.07.08 13:09 | raz jeszcze: wiatru w plecy! :) |
Ela K. 2012.07.08 13:50 | Cały ten zgiełk za Tobą. A teraz, długo oczekiwany spokój i przestrzeń.Powodzenia:) |
trabi80 2012.07.15 20:35 | Chłopie podziwiam CIEBIE. Czytam wszystko co piszesz. Widzę, że ISLANDIA 2012 z kultową prądnicą. Powiedz mi jaką ona moc orientacyjnie, bo można kupić piastę z podobnym wynalazkiem i bez przeróbek ale moc max 3wat. Pozdrawiam i powodzenia życzę. |
Ewa 2012.07.16 01:54 | Jest 1.52. Nie chodze spac bez odwiedzin u Piotrka! Czy u Ciebie zaszlo juz sloneczko? Trzymaj sie! Z Bogiem! |
kj 2012.07.18 18:50 | Leci ten czas, leci. Na zdjęciach widać jakiś inny, wręcz baśniowy świat...eh... Tak sobie przypomniałem, jaki masz akumulator do prądnicy? Bo widzę prądnica jest :) A i jeszcze interesują mnie twoje opony? Wyglądają na marathony, tylko które konkretnie, bo podstawowe podobno w piaszczystych drogach topią się strasznie. Samego wplecywindu i smacznych zupek :) |
schmittko 2012.07.18 19:05 | Dziekuje Wam za komentarze :) Moc pradnicy - to pytanie do Atomka :) ale z pewnoscia duza ;) trzeba uwazac zeby nie stopic akumulatora, ale akurat Tomek nie mial mniejszego silnika na stanie (tylko wieksze;). A opony to zaiste marathony - z tylu Extreme, z przodu Dureme. Ale teraz moge rzec, ze na Islandie 2x Extreme to minimum |
kj 2012.07.18 23:27 | Dzieki, to ja już czekam na recenzje, bo po sezonie pewnie trzeba będzie zaopatrzyć się w coś lepszego niż Silento :) Generalnie widzę, że te Extreme mają bieżnik chyba identyczny jak Winter ([kliknij] [kliknij] Tylko strasznie drogo...Aczkolwiek dętki za darmo też nie są :) W takim razie testuj oponki i oby się trzymały cało! Pozdr. |
kj 2012.07.18 23:38 | Dzieki, to ja już czekam na recenzje, bo po sezonie pewnie trzeba będzie zaopatrzyć się w coś lepszego niż Silento :) Generalnie widzę, że te Extreme mają bieżnik chyba identyczny jak Winter ([kliknij] [kliknij] Tylko strasznie drogo...Aczkolwiek dętki za darmo też nie są :) W takim razie testuj oponki i oby się trzymały cało! Pozdr. |
Marta 2012.07.22 21:11 | Być może do zobaczenia na trasie :) Jutro na Islandię wyrusza duet z Opola ;) pozdrawiam |
kajdanek 2012.07.26 21:38 | Maskonury istnieją! szok :))) Piotrek, niech Cię już nie męczą koperbudowe koszmary ;-) trzymam kciuki za poprawę pogody i w ogóle, powodzenia! |
kj 2012.08.04 18:50 | Gratuluję dystansu :) Szkoda, że to już końcówka wyprawy. No ale liczę na obszerną publikację i ekranizację :) |
loszmi 2012.08.06 15:33 | Jeżdżę na marathonach i posiadając świeżo nasmarowane piasty, jadąc bez pedałowania na "naszej" trasie w Poznaniu, wyprzedzam kolesi na kolarzówkach z oponkami jak ołówki. to dobre opony i nie stawiają zbytniego oporu. ale zachowajcie rachunki, bo ja mam z boku niepokojący bąbel! |
michał 2012.08.11 00:50 | gratuluję! |
kj 2012.08.23 20:19 | No dobra, ja tu czekam na jakieś opowiadanie z podróży i czekam i nic :) Wiem, wiem... praca, odpoczynek, rodzina i takie tam :) ale chociaż kiedy coś będzie się pojawiać, bo już nie mogę się doczekać? |
Krzys 2013.11.09 11:20 | Ogladnelem ten filmek o ISlandi, poza kamieniolami i tym co mozna zobaczyc wszedzie czyli trawka, nic tam szczegolnego nie zauwzaylem, ale ja sie pewnienie znam :D |
Robert 2014.01.19 22:59 | Piękny portret Islandii, co najmniej w stylu i na miarę Godfrey'a Reggio i jego Koyaanisqatsi. |
I wanna fly away!
Mam wrażenie, że takiego stresu przed żadnym wyjazdem jeszcze nie miałem. Czemu - przecież to dziewiąta podróż, byłem już na Islandii, wiem jak tam jest itd.
Tak... a jednak. Ostatnio byłem jedynym organizatorem wyjazdu, którego głównym celem było miłe spędzenie czasu. Nikt się niczego po mnie nie spodziewał. Tegoroczny wyjazd to coś zupełnie innego. Pomaga mi wiele osób, kilka firm i instytucji... Dobre kilkadziesiąt tysięcy ludzi słyszało o projekcie "Islandia...", i choć pewnie większości z nich to nic nie obchodzi, a mniej niż 1 % zapamiętał moje nazwisko, to czuję się tak, jakby oczy wszystkich były zwrócone na mnie. Gdy wchodzę do pracy, mijam 3 plakaty ze swoją zarośniętą mordą. Każda życzliwa mi osoba zadaje to samo pytanie: "wszystko już gotowe?". Jakoś mi to wszystko nie pomaga ;] Ewidentnie nie czuję się stworzony do "bycia twarzą" jakiegoś przedsięwzięcia :]
Chcę już wsiąść na rower. Nie myśleć zbyt dużo. Rysować palcem po piasku. Brać prysznic na deszczu. Rozmawiać z owcami. Szukać niedźwiedzia polarnego. I robić różne inne bezsensowne rzeczy, których idei nie będę nikomu tłumaczył :)
Wpadki medialne... Niestety bywam rozumiany inaczej niż miałem w zamyśle i poszło w świat kilka błędów. Wiele cytatów jest jedynie parafrazą moich słów, często przeinaczających ich zamierzony sens. Chciałbym sprostować:
• Jarek i jego żona nie mają małego dziecka, przynajmniej na razie :)
• "Jarek ma 28 lat" - to była prawda 2 lata temu :)
• Nordkapp nie jest najdalszym punktem świata, tylko najdalszym miejscem dokąd prowadzi droga kontynentalna.
• Nie mam zamiaru dojechać rowerem na Islandię - mam zamiar tam dolecieć samolotem, a rowerem jeździć już na miejscu :P
• "nigdy nie złapałem gumy" - przeinaczenie. Nigdy nie zniszczyłem opony na trasie, natomiast gumę złapałem dziesiątki razy - oto dowód.
Mając na uwadze powyższe, możecie przejrzeć to, co ostatnio pojawiło się w mediach...
• w TV: TVP INFO
• w radiu, m.in.: Kawa na ławę, Za horyzontem (wkrótce będzie pod datą 02.07), oraz na antenie m.in. Trójki, Czwórki, eM-ki, TOK FM i CCM
• w prasie: Dziennik Zachodni,
Gość Niedzielny (dodatek katowicki w numerze z 08.07)
• na portalach polskich, m.in.: Informacje.is, wp.pl, interia.pl, onet.pl, tvs.pl, gazeta.pl, wyborcza.pl, radiozet.pl, dziennikzachodni.pl, polskieradio.pl, polskalokalna.pl, naszemiasto.pl, poznaj-swiat.pl, czasnarower.pl, outdoorzy.pl, wrower.pl, globmania.pl, eskapadowcy.pl, dookolaswiata24.pl, bikeworld.pl, bikeboard.pl, nawalizkach.com.pl, pozahoryzonty.org
• i islandzkich: Borgarbokasafn.is,
Mbl.is,
Ruv.is
(cytując Google Translate: "Polska mężczyzna (...) Piotr Mitka, cykl wokół Islandii (...) zamierza powiedzieć, że dni jego napędów na blogu i obiecuje, że będzie to interesujące, choć czasem może to śledzić) :D
• oraz w blogosferze :) Norwegia.gtwertep.org
To chyba więcej publikacji niż zebrałem przez poprzednie lata życia, a to dopiero początek :] Tyle informacji o czymś, co się jeszcze nie zaczęło... Cieszy mnie tylko to, że każda wzmianka zwiększa szanse na zebranie potrzebnych pieniędzy. Ale z tym rozgłosem wcale nie jest mi dobrze - czuję coraz większą presję. Chciałbym już uciec od tego wariactwa, pedałując w siną dal...
05.07.2012
Podobne wpisy: Miałem rower... • W bibliotece, cz. 2 • Jeśli polecę na Islandię...
tagi: prywatne, przygotowania, wywiady, radio, islandia2012
Michał 2012.07.06 14:09 | Piotrek, tak jak pisałem w sms. Rób swoje, trzymam za Ciebie kciuki. |
Michał 2012.07.06 14:14 | No, a że o moim blogu pamiętałeś;D Dzięki:) Tylko ja teraz nie wiem czy mój serwer udźwignie popularność tego podlinkowania. Damy radę. Czekam na piwo po powrocie, mam już pewne pomysły;) |
schmittko 2012.07.06 14:20 | dzięki! :) |
Astonpaul 2012.07.06 19:53 | Wierze ze się uda, bo jest dla kogo walczyć :) Pzdr |
martak 2012.07.06 20:23 | powodzenia na trasie! a jesli potrzebujesz nocleg w Akureyri, to sluzymy pomoca, daj znac na mail-a :) |
Michal Sc 2012.07.06 20:59 | Piotrze, chcialbym tam byc i moc jechac:) zazdroszcze Ci. To cos pieknego:) |
kjkj 2012.07.07 13:30 | Udanej wyprawy! Ostatecznie, jak już zaczniesz pedałować, to będziesz miał spokój, a wrażeń nikt nie odbierze. (Chyba ekipa telewizyjna z tobą nie jedzie? :) ) Może(...) kiedyś sam zbiorę się na jakąś ciekawą wyprawę :) , tymczasem czekam na relacje! |
MartaW 2012.07.07 14:08 | Powodzenia Piotr! Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy. Nie zapomnij się dobrze bawić! |
iskierka 2012.07.07 20:10 | Powodzenia! |
ATOM 2012.07.08 02:15 | :) :) |
Andrzej 2012.07.23 20:17 | Gratuluje i pelen podziw :-) |
Janek 2012.08.14 12:11 | Piotrek to masz nowego fana swojej wyprawy i zbiórki na proteze. A może zaraże tym jeszcze swoich znajomych |
Znowu Islandia - o co cho?
2 lata temu, na Islandii, pewnego dnia zabrakło mi jedzenia. Przypadkowo spotkani Polacy podzielili się ze mną tym, co mieli. Spytałem jak się im odwdzięczę, a oni powiedzieli: "nam się nie odwdzięczysz - podaj dalej". Wzruszyłem się i obiecałem kiedyś zrealizować te słowa...
Miałem szczęście, że firma Work Express, mój pracodawca, umożliwił mi kolejny wyjazd i został jego organizatorem. W czasie przygotowań padł pomysł, żeby przy okazji wyprawy - dosłownie - postawić kogoś na nogi.
Skontaktowaliśmy się z Fundacją Jaśka Meli, która zarekomendowała nam jednego ze swych podopiecznych. Jarkowi amputowano nogę w wyniku raka kości. Jego kilkunastoletnia proteza złamała się - chcemy zebrać na nową.
Przedstawiam zwiastun nadchodzącej wyprawy, który miał premierę wczoraj, w kinie Światowid w Katowicach (Dolby Surround, ach!:) Tutaj zdjęcia z tego wydarzenia
Wyruszam 8 lipca - bądźcie ze mną :)
26.06.2012
Podobne wpisy: Sprzęt: sukcesy i porażki • Iceland - biking beyond the horizon • Wróciłem
tagi: islandia2012, film
Kareen 2012.06.26 19:05 | Trzymam kciuki za całą wyprawę!!Islandia to wspaniała wyspa, tylko tam nigdy nie wiesz co czeka Cię za chwilę. |
michał 2012.06.26 20:13 | jestem! :) PS: "islandia jest jak kobieta" - super! |
Mateusz 2012.06.26 20:44 | też będę zaglądał tak czesto na strone jak tylko będę mógł :) Bo naprawdę świetną robote robisz co tyczy się też do fotografowania i montażu aż chce się ogladać i podróżować na rowerze. Dzięki !! |
Michał Sosnowiec 2012.06.27 03:50 | Piotrze! Wchodzę na stronę codziennie i nie mogłem doczekać się kolejnych wieści:) To jest jak narkotyk. Niech trwa wiecznie! Powodzenia! |
Ewa 2012.06.27 09:05 | Bardzo dobry zwiastun! :) cały GS trzyma kciuki, a ja się cieszę, że będę mogła śledzić Twoją relację. Powodzenia!!! |
Natalia 2012.06.27 21:02 | Już nie mogę się doczekać filmu z tej wyprawy :) |
Astonpaul 2012.07.02 23:35 | Też jestem takim zapaleńcem jak pan. Życzę powodzenia w realizacji tak szczytnego celu i oczywiście trzymam kciuki za całą wyprawę i bezpieczny powrót do domu :) |
FILIPO 2012.07.03 16:36 | TRZYMAM KCIUKI I CZEKAM NA RELACJE:) KUZYN WALCZ :) |
Grze 2012.07.03 19:45 | Jesteś kotem, trzymam kciuki :) Dajesz przykład motywacyjny innym który dał m.in mi nie lada kopa do dalekich podróżnych przygód :) Pozdrawiam. Powodzenia! |
wojtas 2012.07.04 08:17 | Śledzę Twojego bloga juz od jakiegoś czasu i jestem pelen podziwu dla Twoich wyczynów... Chciałbym kiedyś choć w małej części spróbować tego, co udało się Tobie:-) Trzymam kciuki i tym razem!! |
Anna Maria 2012.07.04 12:23 | Szerokiej drogi, dobrych ludzi, realizacji celu i jak najmniej deszczu! Pozdrawiam! |
schmittko 2012.07.06 14:20 | dziękuję Wam wszystkim :) |
leon 2012.07.06 18:33 | Witam jak bedziesz w okolicach Vik ....dostaniesz komara .odezwij sie sms. .pozdrawiam....517292392 |
Zamiast słów
plakat 800x1131banner 160x144
banner 180x162
banner 200x180
banner 234x211
Więcej szczegółów już wkrótce...
22.06.2012
Podobne wpisy: Znowu Islandia - o co cho? • I wanna fly away! • W drogę!
tagi: islandia2012
Michał 2012.06.22 13:20 | Piotrze, o to w tym chodzi! Pomagać innym! Aż sam wsiadłbym na rower i pomknął razem z Tobą, żeby tylko pomóc temu chłopakowi! Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości tak wypraw "dla kogoś" będzie więcej! |
madej 2012.06.22 14:30 | Żeby kiedyś Piotr zechciał przyjechać na Mazury ze swoim filmem. Bardzo bym chciał go obejrzeć, nawet zastanawiałem się czy nie jechać do Katowic ale to 600km. My też tu mamy rowery. Piotr jest tu znany. Pewnie wiele osób przyszło by na film. Tzw Dom Kultury jest itd. Brakuje tylko Piotra. :-) |
Ewa 2012.06.23 11:22 | Jak to dobrze, ze sa tacy, jak TY! Do zobaczenia w sierpniu! |
Eff 2012.06.25 14:50 | Piotrek, trzymamy kciuki! :)) |
Ela K. 2012.06.25 19:50 | Piotrze, życzymy Ci wszystkiego, czego potrzebujesz, aby samotna podróż przyniosła Tobie i p.Jarkowi jak najlepsze owoce. Z Bogiem! Ela z synami |
Jarek Kosiński 2012.06.26 00:00 | Właśnie wróciłem z premierowego filmu wersji kinowej Piotrka Mitko gdzie spędził 6 tygodni w Islandii i przejechał 4010 km. Jestem pełen podziwu i nisko chylę głowę za ten wyczyn. Widać, że Piotrek to człowiek z pasją, a tacy ludzie jak On wzbudzają we mnie ogromny podziw i szacunek. Także bardzo chciałbym podziękować Piotrkowi za to, że kolejną Swoją podróż do Islandii zorganizował nie tylko po to, aby kolejny raz przeżyć tak wspaniałą przygodę, ale również po to, aby pomóc mi w uzbieraniu pieniędzy na protezę dla mnie. Będę śledzić każdy dzień z jego podróży i mocno trzymać kciuki, aby wszystko co sobie zaplanował się udało. |
kj 2012.06.26 09:53 | Powodzenia! Oby po drodze spotkały Cię tylko pozytywne przygody! Czekam relacje :) |
Mateusz 2012.06.26 12:37 | No wyjazd juz coraz bliżej też trzymam kciuki i czekam na nowe zdjecia i filmy bardzo lubie je ogladać :) |
Piotr Rzebko 2012.06.27 10:26 | Trzymamy kciuki aby przygoda była przynajmniej równie udana i aby udało się uzbierać 40 000 zł na protezę dla Jarka! |
Twórcze Horyzonty
Zaczynając ten wpis aż się prosi o zacytowanie Marka Twaina: "pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone" :) Ale nie bedę tłumaczył czemu tak długo nie pisałem, bo takie wpisy na blogach zawsze mnie najbardziej wkurzają - kogo to obchodzi :P
No więc do rzeczy. Dawno, dawno temu - 2 września - miałem wielką przyjemność wystąpić we Wschowie na zaproszenie Stowarzyszenia "Twórcze Horyzonty". Był to jeden z najlepiej zorganizowanych pokazów w jakich uczestniczyłem - czy to jako widz czy prelegent. Trzeba powiedzieć, że Wschowa może służyć za przykład tego, jak takie imprezy powinny wyglądać (sala kinowa, darmowy wstęp, darmowy poczęstunek, hotel i godziwe honorarium dla prelegenta :D). 15-tysięczna miejscowość, a skala działania godna metropolii. Najmilej jednak wspominam część nieoficjalną, którą była przepyszna kolacja w domu państwa Szwarc. Wspominając miło to spotkanie, pozdrawiam wszystkich, których miałem okazję poznać i mam nadzieję, że zobaczymy się na przedwiośnie :)
06.11.2011
Podobne wpisy: Kolosy P.S. • Halny w Poznaniu i na Murckach też wietrznie :) • Dreams come true :)
tagi: występy, imprezy, islandia, wywiady
Ryszard 2011.11.16 21:15 | Podziwiam twoją wytrwałość w prezentowaniu swoich osiągnięć,a wyprawy islandzkiej w szczególności. Widziałem twój film na II Wrocł Spot Podr Row,a ty mój o Azji i jakoś sie nie spotkaliśmy (mój bład,że poszedłem na prywatny raut,zamiast na spotkanie).Potem mieliśmy prezentacje na Kolosach i też się nie udało.Wygląda,że w tym roku nie wyjeżdżałeś, więc z przyjemnością zaproszę cię do Wrocławia na III Spotkania Row. 10 12. Znów mam prelekcję filmu (może mnie polubili?)tegorocznej wyprawy z...Nordkappu. Wiem,że byłeś, tym fajniej było by powspominać. A pewne sprawy napewno by cię zaskoczyły i zdziwiły. Pozdrawiam |
kamil 2012.01.13 23:26 | Dzisiaj odwiedziłeś moją szkołę(13,01,2012r)byłem i jestem nadal pod wrażeniem pana odwagi i sposobu na życie. Jestem zaszczycony że mogłem pana poznać. Jak udostępnisz film (który moim zdaniem jest naprawdę dobry) prosiłbym o wiadomość na mojego e-maila. Jeszcze raz dziękuje za możliwość poznania tak wyjątkowej osoby jak pan;) |
Slajdowisko z Radiem eM
W magazynie "Świat jest piękny" Radia eM mówiłem o Islandii. Można było posłuchać, ale teraz możecie również zobaczyć :) To kilkadziesiąt zdjęć, z których większości jeszcze nigdzie nie pokazywałem. Gdy je oglądam, pół mnie chce się pakować i tam wrócić. Zapraszam jeszcze raz na Islandię!
Część druga - o wulkanach, miejscowościach, cudach natury, zwierzętach jakie widzialem i jakich nie widziałem ;)
Część trzecia - o różnorodności, atrakcjach, zaskoczeniach, krasnalach i - przede wszystkim - o ludziach. A także o tym, czego mi brakuje w Polsce...
W ostatniej części mówię o konkretach - co miałem, co jadłem, gdzie spałem; o trudnościach i niebezpieczeństwach, kondycji, psychice, oraz dlaczego Islandia jest... jak Kobieta ;)
13.07.2011
Podobne wpisy: Słuchajcie, świat jest piękny :) • I wanna fly away! • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg
tagi: islandia, radio, wywiady, zdjęcia, filmy
Piotr 2011.07.13 10:35 | Świetne zdjęcia i bardzo interesująca wypowiedź - faktycznie czuć, że Islandia oczarowała Cie swoją magią a Ty czarujesz nią innych :) Jednak gdybyś miał powtórzyć swoją przygodę samotnej (tak długiej) podróży, nie zawahałbyś się? |
cybik 2011.07.13 11:38 | Cześć. Przypadkiem widziałem na vimeo dziś rano, jeszcze przed oficjalną publikacją tu. Kolejne zdjęcia i informacje. Islandia wydaje się tematem bez dna. Fajnie. Świat jest piękny. A dla niecierpliwych: [kliknij] pozdrawiam, Marek C |
Ewa 2011.07.13 13:13 | Bardzo dziekuje, ze chce Ci se z nami tym dzielic. |
schmittko 2011.07.23 12:43 | dziękuję Wam :) Na następną część "slajdowiska" zapraszam w piątek tu :) |
Klaudia 2011.07.26 15:38 | Nie wiedziałam, że z Ciebie taki podróżnik rowerowy :D Aż dziwne, że do Włoch pojechałeś z nami autokarem, a nie rowerem :) Bardzo przyjemna dla ucha wypowiedź, chętnie bym się tam wybrała :) |
soley 2011.08.08 22:51 | Jedyne z czym sie nie zgodze to to ,ze islandczycy boja sie o swoj jezyk, ze zaginie. Dziwi mnie to ze jesli slysze takie opinie to tylko od rodakow, mieszkajacych na Islandii a nigdy od samych rodowitych mieszkancow wyspy. Co wydaje sie byc kompletnym nieporozumieniem, albo nieznajomoscia islandzkiej natury. Islandczycy bardzo dbaja o swoj jezyk, ktory pozostaje wciaz w prawie niezmienionym stanie od stuleci. Jezyk urzedowy to rowniez islandzki , wszelkie dokumenty ,pisma urzedowe sa po islandzku, jesli chce sie miec troche lepsza prace *np.lepsza niz zmywanie podlog to tez tylko z islandzkim, chociaz i tu zaczynaja byc problemy, mowie o zmywaniu podlog bez znajomosci jezyka. Poza tym, jesli coraz wiecej osob zaczyna mowic tym jezykiem poniewaz coraz wiecej rodzi sie islanczykow plus naplywajace fale emigrantow,(wystarczy pojsc w Reykjaviku do jakiejkolwiek szkoly jezykowej ,setki emigrantow na kursach ),to w jaki sposob ma on zginac... Pozdrawiam |
schmittko 2011.11.15 14:09 | soley, nie pamiętam już kto mi przekazał taką informację (czy Polak czy Islandczyk), ale na pewno była to osoba mieszkająca na Islandii. Mam nadzieję, że jest tak jak piszesz i że islandzkiemu nic nie zagraża :) |
Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg
Przed Wami jedna z części filmu "Islandia jest jak Kobieta", którą pokazałem tylko 2 albo 3 razy, gdyż film wymagał skrócenia. Zapraszam do obejrzenia kawałka Islandii z perspektywy siodełka :)
03.07.2011
Podobne wpisy: Skąd prąd • Wycięte, głupie, nudne, bez sensu (cz. 1) • Slajdowisko z Radiem eM
tagi: islandia, filmy
inez 2011.07.11 02:51 | wspaniały filmik, lecz ja wciąż czekam na ten, który został puszczony na kolosach w Gdyni :) pozdrowienia |
Natalia 2011.07.12 15:23 | Ja tam wole ten z Warszawskich kolosów:) ale też sie doczekac nie moge.... |
AniaGT 2011.07.29 12:24 | Filmik pokrzepiający serducho i duszę, ale ja też czekam na Islandia jest Kobietą w całośći. Kiedy kiedy kiedy...?? |
Słuchajcie, świat jest piękny :)
Jutro lecę! Ale w radiu :) Temat niezmienny - Islandia - ale myślę, że całkiem świeżo. Pytania zadawali Barbara Hobzda i Marek Piechniczek, autorzy cyklu "Świat jest piękny" w Radiu eM. Bardzo się cieszę, że trafiłem do tego konkretnego radia i tej konkretnej audycji. Myślę, że wyszło fajnie, ale przekonam się przed południem, słuchając radia eM 107,6 FM :)
Polecam każdy program "Świat jest piękny" w sobotę(jak posłuchać przez internet?)
Powtórka w niedzielę 3 lipca o 19:00
Wymagana wtyczka Flash
01.07.2011
Podobne wpisy: I wanna fly away! • Slajdowisko z Radiem eM • Twórcze Horyzonty
tagi: wywiady, radio, polecam, islandia
iskierka 2011.07.03 19:42 | Ciekawa audycja.:) Z uśmiechem się jej przysłuchiwałam, może też dlatego, że przypominały mi się w trakcie słuchania wywiadu fragmenty z Twojego filmu (najbardziej owieczka ;D). A eMka to jedna z moich ulubionych stacji radiowych. Pozdrawiam i życzę kolejnych, owocnych wypraw. :) |
schmittko 2011.07.09 22:36 | dzięki serdeczne :) |
Wycięte, głupie, nudne, bez sensu (cz. 1)
UWAGA: Ten film nie powstał, by zachwycać ;) Zawiera sceny, które - nie bez powodu - nie znalazły się w moim "oficjalnym" filmie z Islandii. Poniższy kieruję do osób, które ów film już widziały, jakby im jeszcze było mało :) Te urywki są bez ładu ani składu, zabawne tylko czasem, ogólnie nie bardzo :P Więc... naprawdę tylko dla tych, którzy są szalenie zainteresowani ...Ostrzegałem! ;)
...a czy wiecie skąd prąd? :)
18.03.2011
Podobne wpisy: Skąd prąd • Slajdowisko z Radiem eM • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg
tagi: filmy, islandia
Michał 2011.03.18 14:04 | Genialne :) |
Patryk 2011.03.18 14:14 | Wspaniały dialog za oknem :) |
toosh 2011.03.18 17:01 | mało! ;) |
Natalia 2011.03.18 19:35 | nie wierze jak mi szybko te nie całe 10 min zleciało :o chcemy więcej!! :) |
Patris 2011.03.19 10:56 | Czekam na więcej, widziałem Twój film w Gdyni - świetny. Czekam na pozostałe części. Pozdro. |
ATOM 2011.03.19 22:29 | Super!!! |
jakub 2011.03.20 20:58 | jak ja to lubie ;) |
Mała 2011.03.21 08:56 | Hej. Widziałam film w Warszawie. Fatntastyczny. Fantastyczna wyprawa. Pozdr |
Marcin 2011.03.21 21:32 | Nie kusiło zeby wjechac w interior?, "jedynka" troche nudna jak na tyle kilometrow, ja byłem w Askji i niezapomniane przezycia... |
schmittko 2011.03.22 00:14 | @Marcin: no przepraszam, ale na "jedynce" mnie prawie nie było - przejechałem po niej niemal tylko tyle, ile musiałem :P Nie wszystko co nie jest interiorem jest jedynką :> |
Marcin 2011.03.22 15:37 | No masz racje, nie wszystko co poza interiorem jest jedynka...czyli co, mam rozumiec, ze jednak nie kusiło? |
Magda Skopek 2011.03.23 14:03 | Wspaniale:-) Jak juz mowilam w Warszawie ogromnie mi sie podoba realizacja, pomysly, poczucie humoru! Dziekuje no i musze to powiedziec: na Kolosach glosowalam na Twoja prezentacje w glosowaniu publicznosci. Pozdrawiam i do zobaczenia. |
miszel 2011.03.23 21:26 | Nieźle, nieźle. A kiedy będzie można zobaczyć na stronce dokładnie ten sam film, który był na Kolosach? |
iskierka 2011.03.24 11:41 | Fajne:) A może jakaś prezentacja Twojego filmu w Bielsku? ATOM, działaj! :) |
schmittko 2011.03.24 22:45 | Dzięki za komentarze do filmiku :) @Marcin: decyzję o rezygnacji z interioru podjąłem dopiero na Islandii - po pierwszym, zapoznawczym tygodniu - kiedy już miałem za sobą krótkie odcinki terenowo-błotniste, co dobitnie pokazało, że mój "pogromca szos" się do tego kompletnie nie nadaje. Może kiedyś tam wrócę na bardziej agresywnym sprzęcie, by zapuścić się w środek Wyspy :] @Magda: Magdo, to dla mnie wielki zaszczyt, że tu zajrzałaś, i jeszcze większy, że mogliśmy zamienić parę słów. Nawet sobie nie wyobrażasz :) Laureatka Kolosa i Nagrody Publiczności mogłaby chodzić z zadartym nosem, a tymczasem zaskoczyłaś mnie tak pozytywnie :) I wybacz, że od razu w rewanżu nie zaprosiłem Cię do Katowic - oczywiście zapraszam, całkiem serio! :) @Miszel: to bardzo trudne i kłopotliwe pytanie ;) @Iskierka: hmm... chwilowo marzę o odpoczynku, ale miło mi :) |
Marcin 2011.03.25 14:08 | No ja jechałem na Schwalbe XR 1,65, a wiec tez zadna terenowka, XR-ki oczywiscie polecam, a poza tym rozmawialismy z gosciem, ktory jechal rowerem przelajowym na 1,2 i juz było mu widac czerwony bieznik, tak byly zuzyte... Oczywiscie najlepiej wybrac sie w interior goralem, powiedzmy z przyczepka, przy czym i tak nie obedzie sie bez pchania... My postawilismy na trekking, po drobnych ulepszeniach i w sumie nie zalujemy |
Tomek K. 2012.03.16 09:36 | Dopiero dziś zobaczyłem ten filmik:) podoba mi się już od pierwszego tekstu:) "milczenie owiec", łatanie dziury w namiocie, no i oczywiście rozmowa dwóch takich, przy rowerku - rewelacja. Bardzo fajny film, uśmiałem się, a to mi dziś było potrzebne!:) |
Gdzie zdjęcia?
Nie było jeszcze żadnej galerii z Islandii. Powodem wyjątkowo nie było moje lenistwo :) Otóż w lutym prawdopodobnie odbędzie się mała wystawa moich zdjęć i nie chciałem, by te same zdjęcia znalazły się wcześniej na stronie. Ale... :) Dziś możecie zobaczyć te, których na wystawie nie będzie. Po jej zakończeniu oczywiście trafią tutaj również te najlepsze. A galeria poniżej - zapraszam:
05.01.2011
Podobne wpisy: Slajdowisko z Radiem eM • Sprzęt: sukcesy i porażki • Iceland - biking beyond the horizon
tagi: islandia, zdjęcia
PadreDamiano 2011.01.05 10:40 | Te zdjęcia Piotrze są równie niesamowite, jak Twój film o Islandii:) |
Michał 2011.01.05 17:09 | ciekawi mnie z jakik budżetem wyrószyłeś w droge.Wiem że bilet wynosi najdrożej a sama droga i tu strzelam ok.2000 -3000 . Prawdopodmnie ,nie jestem podróżnikiem tylko siedze i czytam książki daleko mi do wyprawy . Lepiej wycidzi wizualizuwanie podruży , A rowel mam trzy w tym jeden rozkręcony na kożyść tego drugiego . |
michał 2011.01.05 17:12 | sorry za te gubienie liter |
ATOM 2011.01.06 01:18 | Świetne te foty. 30-ka wygląda, jak byś na Marsie był i to z wywróconym autem - bardzo trafny komentarz :D |
Gość 2011.01.07 00:43 | Co masz na przedniej piascie ? O ile dobrze widze,to masz z przodu v-break. Jakich uzywasz gum ?I na ile starczyly ? Chyba gdzies sie minelismy ? |
schmittko 2011.01.07 01:29 | @PadreDamiano & ATOM: dziękuję :) @Michał: w drodze wydałem ok. 1600 zł, ale równie dobrze mógłbym wydać tyle ile szacujesz albo 5 razy więcej. W każdym razie mniej się nie dało :] @Gość: jak już się pewnie zorientowałeś, z przodu jest prądnica :) Z tyłu miałem oponę Schwalbe Marathon Plus, nówka, czyli dotąd zrobiła 4000km i jest w doskonałym stanie, a z przodu Schwalbe Advancer, która ma za sobą ok. 9000km i też tego po niej nie widać. Od teraz zamierzam być wierny serii Marathon, bo na Islandii ani razu nie złapałem gumy i myślę, że to nie przypadek :) Gdzie się mijaliśmy? |
Faustka 2011.01.07 09:58 | Skoro to są zdjęcia drugiej kategorii to... koniecznie daj znać kiedy i gdzie ta wystawa! :) |
Michal 2011.01.07 11:30 | No jasne przecież Peter Drage pisał "...Nie przejmuj się finansami podruży ,bo ci całą zepsują..."a z resztą coś trzeba jeść .Ciekawi mnie co używałeś jako zapychacze i co piłeś. |
Gośc 2011.01.11 18:41 | Kto Ci serwisuje rower? orlen team? |
Soley 2011.08.05 20:30 | Bardzo mi sie wszystko podobala, ciekawa relacja , swietne zdjecia oraz humor . Gratuluje , wspanialej wyprawy. |
Soley 2011.08.05 21:01 | Bardzo mi sie wszystko podobalo, ciekawa relacja , swietne zdjecia oraz humor . Gratuluje , wspanialej wyprawy. |
Skąd prąd
Przed wyjazdem na Islandię zadawałem sobie pytanie: jak będę ładował kamerę? O ile telefonu nie trzeba ciągle używać i wtedy może trzymać tydzień lub dwa, o tyle nieużywanie kamery poddaje w wątpliwość sens jej zabierania. Postawiłem więc na energię odnawialną. Ładowarka słoneczna mogłaby się sprawdzić prawie wszędzie, ale nie na Islandii, gdzie przez wiele dni z rzędu można jechać w chmurach. Drugą możliwością było zbudowanie wiatraka, który stawiałbym w nocy przed namiotem, ale islandzki wiatr mógłby go połamać :) Trzecią - prądnica. Dzięki niej mogłem być najbardziej niezależny. Zbudowanie tej prądnicy okazało się bardziej pracochłonne niż sobie wyobrażałem, ale na szczęście zajął się tym niezawodny Atomek, o którym już wcześniej wspominałem na blogu (tu i tu). Jak wyglądała praca nad prądnicą/dynamem, oraz jak to ostatecznie wyglądało, możecie zobaczyć na filmie :)
Szczegóły techniczne. Na przednim kole zamontowaliśmy piastę na hamulec tarczowy, a tarczę zastąpiła zębatka. Na widelcu zainstalowany był silnik ze starej kserokopiarki. Udało się to zrobić bardzo solidnie (przez 4000 km ani drgnęło!), nawet bez wiercenia w widelcu (no, chyba że raz ;) Przewody zostały poprowadzone rurkami termokurczliwymi, co je doskonale zabezpieczyło. Zastosowany silnik dawał prąd trójfazowy, więc był prostowany mostkiem Graetza, który znajdował się w torbie pod ramą. Końcowe przewody podłączone były do akumulatora żelowego 12V, będąc jednocześnie wyprowadzonymi do gniazda zapalniczki samochodowej. Jeden z przewodów był wyciągnięty aż do manetki, gdzie za pomocą przełącznika można było zamykać lub otwierać obwód, kontrolując kiedy akumulator ma być ładowany. Jedyne, czego zabrakło (z braku czasu) to ogranicznik napięcia. Zastosowany sposób przeniesienia napędu (łańcuch) okazał się fantastyczny. Niemal nie stwarzał oporu, za to fajnie brzmiał, szczególnie przy zwalnianiu :)
Jeżeli myślicie o zrobieniu czegoś podobnego, przede wszystkim rozważcie dołączenie ogranicznika napięcia oraz bardzo dobrze zabezpieczcie kable, chyba że nie macie zamiaru trzymać w torbie nic więcej. Najmniejszy metalowy przedmiot, który zetknie się ze stykami akumulatora może przynieść przykre konsekwencje :] Dla bezpieczeństwa sugeruję ładować najpierw akumulator, a po zakończonej jeździe wykorzystać zgromadzony prąd do ładowania właściwego sprzętu. Uwaga: prądnicy należy używać codziennie - w przeciwnym razie rdzewieje :)
03.01.2011
Podobne wpisy: Najdroższa Islandio... • Czuję napięcie! • Ciężary
tagi: islandia, przygotowania, sprzęt, przyjaciele, filmy
Michał Z 2011.01.03 14:05 | Jak można pozyskać szczegóły tej prodnicy jestem zainteresowany chciałbym takie coś za montować ,przydało mi by się do obkrążenia Europy |
tosh 2011.01.03 14:24 | To był raczej prąd jednofazowy przemienny, nie 3f :P |
schmittko 2011.01.03 14:31 | @Michał: a co konkretnie chciałbyś wiedzieć? :) @toosh: przyznaję, że nie wiem. Atomek się na tym zna :) |
ATOM 2011.01.03 17:29 | tosh, to prąd trójfazowy. Bo to jest trójfazowy silnik synchroniczny pracujący jako prądnica :) |
Michał 2011.01.04 19:35 | Schemat tego urządzenia |
Michał 2011.01.04 19:54 | Mam pytanie ,w swoich wyprawach jakie miałeś błotniki plastykowe czy metalowe |
schmittko 2011.01.05 00:43 | @Michał: postaram się o schemat. Błotniki plastikowe, z dwóch różnych kompletów :) |
Gość 2011.01.07 00:54 | Piasta z pradnica shimano -dlaczego nie? |
schmittko 2011.01.31 12:44 | zamieszczam schemat. Dziękuję Atomkowi :) @Gość: nie słyszałem wcześniej o takiej piaście. To chyba jakaś nowość? |
ech 2012.07.16 15:19 | o takiej piaście Ci mailowałem. Ciekawe jak obecna prądnica się sprawuje? Trzymam kciuki za elektrony ;-) |
Islandia jest jak Kobieta
Taki oto lekko prowokacyjny (aczkolwiek nie bezsensowny) tytuł będzie nosił mój film :) Na oficjalną "premierę" zapraszam wszystkich chętnych:
6 listopada (sobota) o godz. 19:30 do ośrodka DA Centrum - ul. Wita Stwosza 16 w Katowicach
jak trafić
Zwiastun filmu
Około godzinny film przedstawia samotną, 6-tygodniową tułaczkę rowerem wokół Islandii. Pokazuje m.in. niesamowitą przyrodę tego kraju, życie w podróży, oraz jej wpływ na bohatera filmu :] Pozostałe szczegóły niech pozostaną dla Was niespodzianką :)
Na mojej trasie znalazły się pola lawy i czarnego piasku, niezliczone rzeki, przykryte lodowcami wulkany, gorące źródła, gejzery, wodospady, bezkresne przestrzenie, kamieniste pustynie, fiordy i klify... Niezachodzące Słońce, ucieczka od problemów dnia codziennego, obcowanie z nieskażoną przyrodą, uczucie maleńkości wobec sił natury - wszystko to, pomimo trudnych nieraz warunków sprawiało, że Stwórca był tak namacalnie obecny, że nigdy nie czułem się sam i zawsze odnajdywałem nadzieję. Islandia dostarczyła mi mocnych wrażeń, ale też wielu chwil, które wspominam ze wzruszeniem i rozmarzeniem. Wyjątkową, utopijną, nierealną, przerażająco-fascynującą atmosferą Islandii spróbuję się z Wami podzielić podczas seansu filmu.
W późniejszych terminach odbędą się dodatkowe pokazy. Film będzie dostępny on-line raczej później niż wcześniej i niekoniecznie w wersji godzinnej - dlatego wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam do osobistego przyjścia, zobaczenia i pogadania - tak jak to było na premierze poprzedniego filmu :) Wstęp wolny.
Plakat promujący pokaz wykonała Jagoda Mitko (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa ;) ze Studia Artberry. Dziękuję Kuzynko! ;)
22.10.2010
Podobne wpisy: Twórcze Horyzonty • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg • Slajdowisko z Radiem eM
tagi: występy, filmy, islandia
mariusz 2010.10.28 15:39 | Chętnie bym to oglądnął, ale z wawy do katowic troche daleko. Poczekam więć na wersję netową. :) |
Magda 2010.10.29 14:38 | Piotrek, wrzuć już film na stronkę bo ja się w Katowicach nie pojawię na seansie a chciałabym go obejrzeć :D |
Michał 2010.10.29 18:32 | Bardzo wspaniała przyroda ,też planuje wybrać się w tamte rejony ale na razie nie jest to możliwe , szukam pracy i z pięniędzmi też krucho ,więc jest to możliwe pojechać do katowic ze Słupska .Ale może uda mi się ziścić to marzenie i pojade na Przylądek Północny Nordkapp |
Norbert L 2010.10.29 20:39 | Cieszę się, że ukończyłeś film. Chciałbym go bardzo zobaczyć w całości. No i Twoja relacja na żywo! Niestety na premierę nie uda mi się przyjechać. W sobotę mam zaocznych :( Może następny seans będzie w dogodniejszym terminie. |
schmittko 2010.10.29 23:36 | a gdzie przeczytaliście, że film jest gotowy? :D Stanowczo dementuję ;) Ale do premiery powinien być - mam nadzieję :) Prace w toku. Moja w tym głowa, żebyście go zobaczyli - gdziekolwiek jesteście :) Tylko wracajcie tu co jakiś czas ;D Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam! |
Michał P. 2010.11.01 17:01 | [kliknij] - zakosiłem plakat na potrzeby reklamy:D |
SiBi 2010.11.04 21:40 | Mikołów 04.11.2010 MDK byłem i widziałem, co prawda nie finalna wersja ale i tak zrywa beret:) |
Ania 2010.11.05 09:04 | Także byłam wczoraj w MDK w Mikołowie i szczerze powiem, że jestem pełna podziwu. Właśnie zobaczyłam zwiastun filmu, który wczoraj miał swoją "przed- premierę" u nas, chętnie wybrałabym się do Katowic, żeby zobaczyć go jeszcze raz w oficjalnej wersji. Pozdrawiam i oczywiście gratuluję udanej randki z Islandią ;) |
Wojciech 2010.11.05 13:37 | Byłem na wczorajszym pokazie.Gratuluję pomysłu i wytrwałości w dążeniu do realizacji celu.Sam niemało zjechałem na rowerze w Europie,ale nieco inaczej wobec czego Pański wyczyn budzi szacunek.Pozdrawiam. |
Antek 2010.11.06 08:30 | Cześć jak byktoś chciał to ja dzisiaj jadę z Chrzanowa do Katowic na premierę :) mam 2 miejsca wolne :) :) aha jadę autem nie rowerem :) |
Kabi 2010.11.07 10:14 | Film genialny. Jak zwykle nas zaskoczyłeś (jeżeli co roku filmy są lepsze to boje się pomyśleć co wymyślisz następnym razem. Może wersja w 3D? ;P) Warto było przyjść i obejrzeć!! :) |
iskierka 2010.11.07 16:02 | Cieszę się, że mogłam zobaczyć ten film wczoraj w Katowicach. Fajnie dobrana muzyka, poczucie humoru i wspaniałe świadectwo. Na pewno polecę znajomym. :) |
schmittko 2010.11.07 23:43 | Dziękuję Państwu z Mikołowa! Cieszy mnie, że i Wam sie podobało, mimo że było dużo niedociągnięć :) Antek - czuję się zaszczycony, że przyjechałeś z tak daleka! Kabi - to nie jest śmieszne :) Narazie czuję się odrobinę wypalony. Choć zostało mi 13 niezrealizowanych na Islandii pomysłów filmowych, z których większość będzie można spróbować wdrożyć w kolejnym filmie - pytanie tylko, czy to będzie lepsze :) Iskierko, dzięki! Miło mi :) |
wrocławianka 2010.11.09 00:27 | Piotrze, przyjmij moje gratulacje!;) Po raz kolejny udowodniłeś, że nie ma rzeczy niemożliwych!:)) Ubolewam,że nie mogła być na pokazie kolejnego z Twoich dzieł;) Może po drodze do Poznania, zechciałbyś podzielić się swoimi doświadczeniami i przeżyciami ze "zdobycia" Islandii, w historycznej Stolicy Śląska?;p;)) Pooozdrawiam gorąco!:));@ |
schmittko 2010.11.23 15:05 | Justynko, 11 grudnia jadę w Twoje strony ;) Nie wyjeżdżaj z miasta! |
ARGUS 2011.03.04 18:36 | Piotrze kiedy przestaniesz ciagle pokazywac ten film :-))) i weźmiesz sie za jazde rowerem i podróże? Pojechałbyś do Tajlandii rowerem? Jeśli jesteś zainteresowany daj znak? Nara. |
Paweł P 2011.06.13 10:00 | Ja z chęcią pojechałbym do Tajlandii na rowerze. Jeśli byłby jeszcze ktoś chętny na ten względnie szalony pomysł to proszę się odezwać przyczeq@gmail.com |
Kuba 2011.06.21 02:21 | Gdzie Piotrze można znaleźć ten Twój film ? Nigdzie go złapać nie mogę, a z miłą chęcią obejrzał bym tą przygodę :) POzdrawiam |
schmittko 2011.06.28 22:18 | Cieszę się, że nigdzie go nie możesz znaleźć, bo go jeszcze nie publikowałem i nie chciałbym aby doszło do niekontrolowanego wycieku ;) Po raz kolejny muszę prosić o cierpliwość... mogę jedynie zapewnić, że kiedyś ten film będzie można tu zobaczyć :) |
Kuba 2011.07.05 19:37 | Miło słyszeć, bo dużo tu wszędzie o nim, narobiłeś mi ochoty na ten film, a tu trzeba czekać ;p W takim razie czekam cierpliwie :) |
Joanna 2012.07.09 16:50 | Czy film Islandia jest jak kobieta bedzie mozna kupic? |
schmittko 2012.10.20 17:02 | film nie będzie sprzedawany, ale kiedyś w końcu pojawi się w internecie :) |
kj 2012.11.03 11:37 | Nice! Koniecznie daj znać kiedy to "kiedyś" nastąpi :) |
Gdzie byłem i co robiłem
Zajawka filmowa:
Minęło 15 dni od kiedy wróciłem - dopiero teraz znalazłem czas na aktualizację stronki. Katowickie tempo życia jest zdecydowanie za duże, po spędzeniu 6 tygodni w towarzystwie owiec i koni :] Nie miałem problemu by się zaaklimatyzowac na Islandii, za to problem mam z zadomowieniem się we własnym domu; w mieście, w którym żyję od prawie 26 lat... To chyba najlepszy dowód na to, że współczesne tempo życia przekracza zdrowe granice, a człowiek to część natury, na łonie której zawsze będzie mu najlepiej. No ale nie chciałem teraz tyle filozofować (przyjdzie na to czas :) - jedynie zamknąć relację i wkleić starannie narysowaną trasę mojej podróży:
Internetowo-esemesowa relacja na żywo z Islandii (zakończona)
02.09.2010
Podobne wpisy: Wycięte, głupie, nudne, bez sensu (cz. 1) • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg • Slajdowisko z Radiem eM
tagi: islandia, filmy
Krzysztof 2010.09.02 22:34 | Imponująca trasa! |
Artur 2010.09.03 11:00 | No :D jak skończe kiedyś prace mgr ( jeśli wogóle :P) to musimy sie umówić . Tylko ze jak Ciebie na gg nie ma to wejdz tam raz i zapodaj nr kom :D |
Patrycja 2010.09.03 13:49 | Wow - naprawdę trasa robi wrażenie. Zazdroszczę, bo nam nie udało się objechać całej wyspy i wielu miejsc nie zobaczyliśmy. Rozumiem też problem z powrotem do rzeczywistości - jesteśmy w podobnej sytuacji - wróciliśmy pod koniec sierpnia - i choć nasze Islandzko-rowerowe oderwanie od świata trwało tylko 3 tyg. (w wymiarze dużo mniejszym niż Twoim, bo udało nam się zrobić tylko 1200km)to też nie mogę się odnaleźć w zadaniach codziennych w wielkim mieście;-) Muszę powiedzieć, że z zainteresowaniem śledziliśmy Twoje smsowe relacje przed naszym wylotem, teraz po powrocie z ciekawością czekamy na film (już zajawka daje znać, że można będzie odczuć jaki jest bliski nam również klimat podróży rowerem na Islandii ;-)) Pozdrawiam :-)) |
Magda 2010.09.08 15:07 | hej Piotrek :) zapraszam Cie na naszą stronkę ( [kliknij] ) gdzie mamy już relację i zdjęcia z Islandii :)a tutaj filmik: [kliknij] Niesamowicie było pedałować po tak wspaniałym kraju :) Gratuluję imponującej trasy !!! |
dzesio 2010.09.29 00:12 | Jesteś Gość! |
koszulka 2010.10.01 17:35 | witaj, kiedy bedzie film bo już strasznie dlugo czekam... ;] |
Pozaski 2010.10.04 20:04 | Jak wyżej Piotrze, czekam na relację. Daj znać jak będziesz organizował jakąś relację z wyprawy. Mieszkam w Krakowie i chętnie się wybiorę. Pozdrawiam |
koszulka 2010.10.05 22:14 | ja tez mieszkam w Krakowie jahaha |
schmittko 2010.10.07 13:44 | dzięki za zainteresowanie :) Trzymajcie rękę na pulsie, bo premiera się zbliża ;) Za parę dni napiszę co się szykuje. Pierwszy "pokaz przedpremierowy" :p będzie 28 października. Pozdrawiam! |
Kasia 2010.10.13 22:14 | Już zajawka robi wielkie wrażenie!! Film z tak imponującej trasy będzie pewnie niesamowity!! Mam nadzieje, że szybko pojawi się też w internecie bo na pokazie osobiście być nie mogę |
Jakby ostatnie słowa :P
Z jednej strony czuję ogromne podekscytowanie mogąc dojechać do miejsc, w których nie byłem, a z drugiej - to co nieznane wzbudza największe obawy. Również teraz nie omija mnie ten naturalny strach przed nieznanym, ale myślę od razu o Nordkapp, który wywoływał na mnie gęsią skórkę, kiedy o nim myślałem, a daliśmy radę - jak widać, żyję, a wspomnienia bezcenne :)
Odpoczywać lubię w słońcu, natomiast do jazdy na rowerze wolę zimny klimat - dlatego też zadane mi przez kogoś pytanie "czemu po prostu nie zamkniesz się w lodówce" pozostawię bez komentarza :P
Chciałem napisać krótki wstęp do tego, co zacznie się jutro. Jutro pewnie wyślę tu SMSa, że wylądowałem w Keflaviku. Lot samolotem to - obiektywnie patrząc - niespecjalny wyczyn, prawda? Może się wydawać, że dopiero zaczynam i że wszystko przede mną. Ale będzie zupełnie inaczej. Dla mnie już przejście odprawy do tego samolotu będzie ogromnym sukcesem, i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Ktoś bardzo mądry napisał o listach do przyjaciół: "w nich znajdują się sformułowania, na które sami z siebie nigdy nie wpadlibyśmy".
Chciałbym przed wyjazdem napisać tu parę konkretnych słów, ale wiem, że nie ułożę ich tak dobrze, jak mi się to udało właśnie w niedawnych listach do Przyjaciół... Więc skompiluję je i zacytuję sam siebie :) Mam nadzieję, że moi Przyjaciele nie będą mi tego mieć za złe.
"Wprawdzie ta wyprawa już od dawna mnie mocno obciąża psychicznie, ale to nie zmienia faktu, że jej CHCĘ. Myślę, że jak ktoś ma wziąć ślub, to też musi wcześniej przeżyć wiele ciężkich dni i wiele razy to przemyśleć i wiele razy nie wiedzieć i wiele razy się rozmyślać i znów decydować na nowo :)
(...) Tak samo jest z tą Islandią (...) Mam ją w głowie od prawie 2 lat. Wracając z Nordkapp wiedziałem, że kolejna będzie Islandia. Tyle myślenia, analizowania swoich szans, możliwości... kalkulacje kosztów, czasu, dystansu... aż wreszcie decyzja. Potem odłożenie tego przez koncert Michaela... jego śmierć, i znów powrót do punktu wyjścia. Kolejne plany, analizy... zbieranie kasy i kupowanie sprzętu, często trudne decyzje - co muszę mieć, a czego nie? - czy dam radę wszystko wziąć? Ten stres z kupowaniem biletu, kiedy wiedziałem, że każdego dnia może być drożej albo może już nie być miejsc, a z drugiej strony strony wciąż nie wiedziałem z kim jadę... w końcu pogodzenie się z myślą o samotnej podróży, nieprzespane noce, myślówy, analizowanie czarnych scenariuszy, przekonywanie rodziny że to bezpieczne... kupienie biletu. Wszystkie treningi, wszystkie choroby, które stawiały pytanie czy dałbym sobie z tym radę w trasie... potem jeszcze ten wybuch wulkanu... codziennie oglądanie go na kamerce, śledzenie wszystkich newsów, analiza zagrożenia, znów zastanawianie się nad opcjami, nad wycofaniem się, nad zmianą trasy... to wciąż trwa... teraz myślę jak zdążyć ze wszystkim co w ogóle nie ma związku z podróżą (że wymienię tylko zakonczenie edukacji), a przy tym przygotować rower, kondycję, kupić wszystko co trzeba, spakować się, dotrzeć z tym na lotnisko... odpisanie na maile, smsy, poinformowanie tych co trzeba o wyjeździe, zabezpieczenia, ubezpieczenia, waluta, spisanie wszystkich ważnych informacji...
To wszystko męczy mi umysł i myślę w kółko, non-stop nad tym co mnie czeka przed wyjazdem. Tych wszystkich chorych myśli pozbędę się tylko w jeden sposób - wsiadając do samolotu :)
Potem będzie już tylko droga, rower i ja. Sielanka."
To po to, żebyście wiedzieli co będzie się kryło w tym jednym słowie: "wylądowałem" :) Nie żegnam się, bo zaraz się przerzucę na system SMSowy i nawet nie zauważycie, że mnie nie ma :)
Już teraz chciałbym podziękować Wszystkim, którzy wspierali mnie na tej drodze, szczególnie mocno w ostatnich dniach. Samemu się nie da. Jadę sam tylko dlatego, że wiem, że mam Was, a więc sam nie jestem :) Wszystko jest w głowie.
06.07.2010
Podobne wpisy: Slajdowisko z Radiem eM • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg • Słuchajcie, świat jest piękny :)
tagi: islandia
Aga H. 2010.07.07 10:23 | Powodzenia! Trzymaj się dzielnie i niech Cię Twój Anioł Stróż ma w opiece! |
unb 2010.07.08 14:20 | O rany, życzę Ci powodzenia z całego serca! Rok temu widziałam filmiki z Twojej podróży po naszym kraju i byłam pod niemałym wrażeniem. Mam nadzieję, i że również z tej wyprawy dane będzie nam obejrzeć filmiki. Powodzenia, trzymaj się! |
Kabi 2010.07.08 21:59 | Cały turnus II Cie pozdrawia, pamiętamy o modlitwie :) |
Ewa 2010.07.10 21:28 | Piotrze! Cala Francja sledzi Cie (za moim posrednictwem)i jest z Toba! Juz wiem, ze mozesz!Uwazaj na... nazwa tego wulkanu jest nie do zapamietania! |
szaddus 2010.07.18 19:27 | Ja wczoraj wróciłem z wycieczki rowerowej po mazurach. Często myslałem o tym jak Ci idzie podróż i jak warunki pogodowe. Widzę, że jak zawsze dajesz rade choć cieżko :) Trzymam kciuki! Pozdrowienia z Rybnika! |
Ewe 2010.07.19 13:19 | W tamtym roku czytałam o wyprawie po Polsce i śledziłam trasę, teraz jestem pod wielkim wrażeniem tegorocznej wyprawy! Pozdrawiam! |
Błażej 2010.08.05 12:03 | Odcinek katowicki Tour de Pologne zwyciężył Białorusin Jauhen Huratowicz, Australijczyk Allan Davis jest obecnym liderem wyścigu, natomiast Piotr Mitko stał się już niekwestionowanym zwycięzcą tegorocznego Tour de Island! :D |
Czuję napięcie!
Hitem tegorocznej wyprawy ma być wynalazek Atomka, który będę testował :)
Prądnica umożliwi mi ładowanie telefonu, akumulatorów do aparatu, empetrójki i kamery. Konstrukcja bazuje na silniku krokowym z kserokopiarki, a do tego dochodzi akumulator żelowy i parę innych elementów. W Sumie wyciągnęło to ze mnie prawie 300 zł, ale jest to mniej, niż kosztowałaby mnie odpowiednia ilość zamiennych baterii i akumulatorów, a poza tym pozwala mi na korzystanie do woli z elektroniki, którą wiozę. Szczególnie cieszę się z tego, że będę się mógł trochę pobawić komórką w ciężkich chwilach :D
Przejechałem już ponad 120 km generując tym prąd, i wszystko sprawuje się świetnie. Więcej szczegółów na pewno znajdzie się w przyszłym filmie, bo jest to super zabawka (każdy facet chciałby mieć coś takiego ;)
Jeszcze raz dziękuję Atomkowi, który poświęcił mnóstwo czasu, by wykonać to od początku do końca. Poniżej kilka zdjęć, pokazujących etapy budowy. Na pierwszym jest zaprezentowany prototyp na bazie elektromagnesów otaczających koło. To też by działało, ale dawałoby dużo mniej prądu.
06.07.2010
Podobne wpisy: Ciężary • Skąd prąd • Najdroższa Islandio...
tagi: islandia, przygotowania, sprzęt
Aga 2010.07.06 21:59 | Życzę dobrej i przede wszystkim bezpiecznej podróży, powodzenia w pokonywaniu kolejnych kilometrów, zazdroszczę takiej wyprawy w Świat :) |
ATOM 2010.07.07 00:14 | Piotr, również życzę Ci udanej wyprawy! Niezawodności Twego zdrowia i sprzętu, dużo sił nie tylko w nogach i pogody ducha. A co do mojego pomysłu tej prądnicy to rzeczywiście będzie to solidny sprawdzian... Najbardziej martwią mnie drgania, na które będzie narażone jej mocowanie. Nie budowałem wcześniej czegoś takiego więc trudno mi powiedzieć jak to się zachowa. |
Ciężary
Zanim w ogóle człowiek zaczne się pakować, ma już niezły ciężar na dzień dobry.
Pomijam rower.
Bagażnik, błotniki, światła, bidon itp. (ok. 1,4 kg) + sakwy (2 kg) + namiot (2,7 kg) + śpiwór (1,1 kg) + karimata (0,2 kg) + buty (0,9 kg) + kask (0,35 kg)
Dalej: minimalny zestaw narzędzi i części (ok. 0,8 kg), apteczka (ok. 0,5 kg), ubrania (ok. 3 kg), trampki (ok. 0,6 kg), palnik (ok. 0,2 kg), mały garnek i nóż (ok. 0,4 kg)
=następne obowiązkowe 5,5 kgDo tego sporo lekkich rzeczy takich jak mapy, notes czy telefon, z których zrezygnować się nie da, a w sumie się trochę wagi nazbiera... Mogę nie wziąć jakiegoś pojedycznego lekarstwa, jedną parę skarpetek mniej, jedną mapę zamiast dwóch itd., ale taka oszczędność może sie obrócić przeciwko mnie, a zyskam tylko kilkadziesiąt gram. W porównaniu z poprzednimi wyprawami mogę zrezygnować już tylko z folii do przykrycia namiotu (bo obecny powinien być nieprzemakalny), kremu do opalania :P i dezodorantu, bo jadę sam, a do tego mam zamiar się często myć :D
Dołożę jeszcze aparat i kamerę (w sumie 0,85 kg), oraz... prądnicę (1,2 kg) i akumulator (0,55 kg). Te ostatnie dla zasilania kamery :)
Na Islandii kupię butlę gazową i będę też zawsze woził przynajmniej litr wody i 5 kg jedzenia.
W sumie będzie już minimum 30 kg bagażu + rower. To już maksimum, jakie można wziąć do samolotu IcelandExpress bez dodatkowych dopłat. Ale zmieszczę się w limicie, bo nie będe leciał z wodą i zapasem jedzenia. Do tego ja - 65 kg. Czyli pod górkę będę ciągnąć co najmniej 110 kg :]
Nogi mnie bolą na samą myśl :P
W tym miejscu muszę koniecznie polecić stronkę Toosha, który udzielił mi bardzo cennej rady. Jego blog pełen jest wskazówek, które warto przeczytać przed rowerową podróżą. Polecam!
06.07.2010
Podobne wpisy: Czuję napięcie! • Skąd prąd • Najdroższa Islandio...
tagi: islandia, przygotowania, sprzęt
Skomentuj
Superobliczenia
Zapewne jestem jedną z osób najbardziej zainteresowanych tym, czego można się teraz spodziewać po islandzkich wulkanach. Coraz bardziej przekonuję się, że do tego należy podejść na islandzki sposób... Ludzie wciąż mieszkają tam gdzie mieszkali, owce się pasą tam gdzie się pasły, wszyscy robią to co robili. Wprawdzie Katla ma tyle mocy, że może spowodowć tsunami i wpłynąć na globalny klimat, ale to nie znaczy, że wysadzi całą Islandię i zabije kogokolwiek.
Niektórzy już tak dobrze przenalizowali skutki możliwego wybuchu, że życzliwie radzą, aby zaopatrzyć się nie tylko w filtry do wody i maski gazowe, ale też w broń i amunicję. Ja z kolei obawiam się raczej tego, do czego zdolne są media. W sezonie ogórkowym sprzeda się wszystko co wyssane z palca, tylko że to może niektórym niepotrzebnie podnosić ciśnienie. No więc bardziej mnie martwi ryzyko tego, że podczas gdy będę sobie sielankowo pedałował i cieszył oczy widokami, moja rodzina obejrzy jakąś paniczną relację spod wulkanu, który "lada moment wybuchnie"...
A jakie jest prawdopodobieństwo, że wulkan Katla wybuchnie w czasie, gdy będę za blisko niego? Sam wulkan mi nie zagraża, bo nie będę przecinał krateru, ale znajdujący się nad nim lodowiec tak, gdyż zacznie się topić wskutek erupcji. Przenalizowałem ukształtowanie terenu wokół wulkanów, a później znalazłem też mapkę, która pokrywa się z moimi wnioskami. Oto ścieżki, jakimi może spływać woda w wyniki erupcji np. Katli, Grimsvötn, czy Eyjafjallajökull:
Odcinek drogi, któremu może zagrażać Katla i Eyjafjallajökull liczy ok. 150 km. Jest to zatem do przejechania w 10 godzin. Mówię o zagrożeniu, ale chcę powiedzieć, że jest to "jedynie" zagrożenie odcięciem od świata :] Natomiast bezpośrednie zagrożenie życia w pewnym sensie też jest, takie samo jak ryzyko udławienia się przy śniadaniu albo uderzenia doniczką spadającą z balkonu :] Zakładając, że nie będę zrywał ścięgien i palił gumy - liczmy, że będę tam przez 15 godzin. Katla wybucha raz na 80 lat. Z prostego rachunku wynika, że ogólnie ryzykuję jak 1:50000 :)
Oczywiście wulkanów jest więcej, a Katla wybuchła ostatnio w 1918 roku, więc już jest spóźniona. 20 marca wybuchł Eyjafjallajökull, który powinien ją obudzić gdzieś tak w ciągu 18 miesięcy po sobie. Gdyby więc przyjąć, że Katla wybuchnie w ciągu nadchodzących 15 miesięcy, to moje 15 godzin stanowią 1:720 tego czasu.
Wniosek z tej zabawy: paniki nie ma, ale niepotrzebnych postojów tam nie będę robił :D
Mam nadzieję, że przejadę ten rejon w ciągu jednego dnia, a potem i ja i moi bliscy będziemy już spokojni o siebie nawzajem :)
19.06.2010
Podobne wpisy: Czuję napięcie! • Skąd prąd • I wanna fly away!
tagi: islandia, przygotowania, wulkany
Artur 2010.06.28 19:24 | Widze, że chyba już wszystko uwzględniłeś :D |
Na Islandii żyją ludzie ;)
W ostatnich dniach poświęciłem znów trochę czasu Islandii. Zbieram kolejne informacje praktyczne i kompletuję listę atrakcji. Tych drugich na pewno mi nie zabraknie. Naprawdę trudno uwierzyć, ile niesamowitości kryje się na tej jednej wyspie.
Islandia niektórym kojarzy się jako ponury, bezludny, zimny kraj. Czasem też ulegam takiemu myśleniu, a i na dodatek ten wulkan nie dodaje wesołości :] Ale zawsze największe obawy wzbudza to, co nieznane. Dlatego też dużo czytam i oglądam sporo zdjęć, aby się oswoić z tym miejscem :)
Najważniejsze jest odpowiednie, pozytywne nastawienie. Poniższy film to jest to, czego trzeba!
I co - ponuro? :)
W Reykjaviku teraz 18 stopni.
Nie muszę chyba dodawać, że kąpiel w Błękitnej Lagunie (00:38) traktuję jako punkt obowiązkowy! :D Cena nie gra roli! ;)
04.06.2010
Podobne wpisy: Wycięte, głupie, nudne, bez sensu (cz. 1) • Nie ma przeszkód i nie ma złych dróg • Slajdowisko z Radiem eM
tagi: islandia, filmy
schmittko 2010.06.04 23:29 | ten filmik trafił dziś na Wykop - [kliknij] Chciałbym zaznaczyć, że u mnie był wcześniej :P |
Jeśli polecę na Islandię...
...to dziś jest 50. dzień przed wyjazdem :)
Tymczasem wracam do pisania pracy, bo na pewno znacznie lepiej będzie mi się pedałowało już z tytułem magistra :)
18.05.2010
Podobne wpisy: W bibliotece, cz. 2 • W bibliotece, cz. 1 • I wanna fly away!
tagi: islandia, przygotowania, prywatne
r 2010.05.19 20:07 | zaczynamy odliczanie;) ? mam nadzieje że pojedziesz bo już nie mam co czytać na tej stronce;) jesteś Gość! |
Proroctwa wulkaniczne
Dziś trafiłem na informacje o tym, co mnie szczególnie interesuje, mianowicie - jakie mogą być skutki wybuchu Katli.
Daty i czas trwania znanych erupcji Katli
Wulkan ten jest ok. 10 razy większy niż Eyjafjallajökull i wyrzuca też ok. 10 razy więcej pyłu (wcześniej czytałem że 100, ale to chyba ktoś przesadził)
"Trujące gazy i powodzie to rozrywki dla ludzi mieszkających w okolicy Katli, niedostępne dla stolicy i okolic" - no, oby autor tego zdania miał rację. Szkodliwość gazów Katli będzie znana po wybuchu, a reszta zależeć będzie od kierunku wiatru. Można mieć nadzieję, że gazy te szybko się rozproszą i ślad po nich nie zostanie, bo na Islandii wiatr wieje stale, i to najczęściej z taką siłą, że deszcz pada poziomo... Powodzie mogą być spore, ale sądzę, że dotkną one niewielki obszar, głównie na południe od lodowca.
Tymczasem dziś odnotowano wysoką aktywność sejsmiczną przy wulkanie Bárdarbunga... Czyżby on - nie Katla? A propos...
W Irlandii zaczęto przyjmować zakłady na wulkan, który ma wybuchnąć w następnej kolejności. Można też obstawić, kiedy wulkan Eyjafjallajökull się uspokoi. Wybierać można z dwunastu możliwości. Większość obstawia, że wulkan ucichnie przed początkiem maja (2:1). Najlepiej można zarobić na opcji, że wulkan będzie zanieczyszczał niebo nad Europą "do 2013 roku, a nawet później" (25:1). (źródło)
- Może to jakiś sposób na odzyskanie pieniędzy utopionych w bilet na Islandię? :DBonus - Zorza polarna nad wulkanem Eyjafjallajökull:
27.04.2010
Podobne wpisy: Czarnowidzenie • Iceland.pl • Superobliczenia
tagi: islandia, wulkany
Pozaski 2010.05.11 09:15 | Już nie mogę się doczekac relacji z wyprawy, zwłaszcza filmów. Trzymam kciuki. |
dzesio.bikestats.pl 2010.05.13 16:11 | a znalazłem świetny filmik z wybuchu [kliknij] :) |
schmittko 2010.05.16 02:21 | filmik - rewelacja! Pewnie go wykorzystam w jakimś wpisie :) dzięki! |
Iceland.pl
Ostatnimi czasy śledzę forum.iceland.pl, bo dla osoby nieislandzkojęzycznej to świetne źródło aktualnej wiedzy o moim (wciąż jeszcze) celu wakacyjnym :] Nieraz rozkłada mnie na łopatki humor Forumowiczów, w większości mieszkańców Reykjaviku, szczególnie w obliczu wybuchu wulkanu:
"wczoraj tam byłam i widziałam kolesia, który dziubał kijem ten wulkan, to nie dziwota, że zaczyna się budzić""-pakujecie się?
-a po co, przeciez i tak samoloty nie lataja"
"-ty jak zwykle pękasz. Zaszalej troche, wyciagnij oszczednosci ze skarpety, kup ponton i zrób sobie spływ rzeką lodowcową. wiecej luzu czlowieku
-Zebys nie musial tym pontonem do Kanady zmykac..."
Skoro oni tak to widzą... :)
16.05.2010
Podobne wpisy: Czarnowidzenie • Proroctwa wulkaniczne • Superobliczenia
tagi: islandia, wulkany
Skomentuj
Najdroższa Islandio...
Postanowiłem napisać o tym, co wszystkich interesuje, czyli o pieniądzach :)
Islandia już mnie mocno trzepie po kieszeni, choć narazie widziałem ją tylko na zdjęciach i nie wiem czy w ogóle ma się to zmienić (patrz: chmura)...
Do tej pory z myślą o wyprawie wydałem 2800 zł. Największym wydatkiem był bilet lotniczy (1250 zł). Do tego dochodzi m.in. kamera, śpiwór i namiot. Wciąż nie mam kilku niezbędnych rzeczy, a są to np.:
-przednie sakwy
-bielizna termoaktywna
-nowy support i nowa piasta
-ubezpieczenie
To da łącznie jakieś następne 500-600 zł, zaś na samej Wyspie wydam (jeśli tam polecę) - szacuję - ok. 1000 zł.
O dalszym wpływie wulkanu na moje plany będę jeszcze na pewno pisał.
Dziś w ramach dodatku do posta polecam wyjątkowo piękne zdjęcia z okolic Eyjafjallajökull:
21.04.2010
Podobne wpisy: Czuję napięcie! • Skąd prąd • Ciężary
tagi: islandia, przygotowania, sprzęt
Anonim 2010.04.24 20:02 | trochę nie do tematu ale pomyslalem ze sie przyda - [kliknij] p.s. swietne zdjecia |
schmittko 2010.04.25 12:19 | no to się dowiedziałem, że jeżdżę wg przepisów europejskich, łamiąc polskie :) ...chyba jak 90% z nas |
Cinus 2011.06.13 21:16 | PO przeczytaniu tego po roku informuję, że czytałem że to już jest wprowadzone. uff... jeżdżę tak już od b. długiego czasu, i dopiero teraz można tak jeździć. |
Mateusz 2014.04.19 03:25 | Fajna wyprawa |
Czarnowidzenie
Wulkan, który obudził się na Islandii 20 marca, po 3 tygodniach zgasł, ostygł, a następnie wybuchł w nieco innym miejscu. Tym razem centralnie pod lodowcem, tworząc niemal natychmiast potężne rzeki lodowcowe. Jedna z nich przerwała jedyną drogę prowadzącą wokół Wyspy - Ring Road. Tak dziś wygląda droga, którą miałem przejeżdżać:
Z tego co widzę na stronie Islandzkiej Dyrekcji Dróg (czy czegoś w tym rodzaju), w tej chwili zamknięte są wszystkie drogi prowadzące przez interior. Jedynym sposobem by przedostać się z zachodu na wschód, jest helikopter, albo objazd 1600 km. Dosyć fatalna sprawa dla rowerzysty :D
Cóż, pozostaje cieszyć się, że mnie tam teraz nie ma i mieć nadzieję, że w ciągu dwóch i pół miesiąca wulkan sie wyhula, woda spłynie, drogi naprawią, a chmura pyłu zniknie z przestrzeni powietrznej między Polską a Islandią. W przeciwnym razie moje pedałowanie po Wyspie widzę przez czarną chmurę pyłu wulkanicznego.
Rok temu nie dotarłem na Islandię dlatego, że poświęciłem ją dla koncertu Michaela Jacksona w Londynie, na który czekałem przez swoje 18 lat fanowania. 3 tygodnie przed tym koncertem Michael wybrał się na Tamten Świat a ja zostałem z biletem do UK. Teraz mam bilet na Islandię, a 3 miesiące przed lotem wybucha wulkan, który spał prawie dwieście lat. Jak to rozumieć? :]
Miażdżące filmiki:Niedawna erupcja (1 kwietnia)
Rzeki polodowcowe (trzeba kliknąć w tym szarym polu ze znaczkiem play :)
16.04.2010
Podobne wpisy: Iceland.pl • Proroctwa wulkaniczne • Superobliczenia
tagi: islandia, wulkany
Kinga mniejsza 2010.04.16 09:20 | Zobaczyłam ten artykuł: [kliknij] i od razu pomyślałam o Tobie... Ale widać, Ciebie nikt nie przegoni ;) Dobrze, że jesteś tak rozeznany w sytuacji i życzę ogromnego powodzenia :) |
s. 2010.04.16 19:49 | w sumie lepiej, że wybuchł (czy wybuchnął... łorewer) teraz niż za 3 miesiące, nie? :p tak, wiem, marne pocieszenie... powodzenia, w każdym razie:) |
r 2010.04.17 10:32 | przeczytałem od deski do deski całą Twoją stronę. Jesteś wielki w tym co robisz. Zaraziłeś mnie swoją pasją. Wierzę, że mimo problemów i trudności uda Ci się tam pojechać i wykonac plan. Cel uświęca środki. Dasz rade! Powodzenia! P.S. Nie załamuj się. Wszystko będzie dobrze;) |
schmittko 2010.04.21 18:40 | Dzięki za Wasze komentarze :) |
99 dni
Tylko tyle zostało mi do wyjazdu. No więc w tej chwili nie mam czasu napisać nic więcej :)
30.03.2010
Podobne wpisy: Czuję napięcie! • Skąd prąd • I wanna fly away!
tagi: islandia, przygotowania
Skomentuj
Robi się gorąco...
20 marca na Islandii niespodziewanie eksplodował wulkan Eyjafjallajokull. Erupcja nastapiła na popularnym szlaku turystycznym, 120 km od Reykyaviku. Ewakuowano 500 ludzi, zamknięto część dróg i zawrócono niektóre samoloty zmierzające na główne lotnisko kraju. Wkrótce po Eyjafjallajokull zawsze budzi się Katla, jeden z największych islandzkich wulkanów.
"Ogromna Katla wybucha raz na 60-80 lat, a więc kolejnej erupcji możemy się spodziewać lada chwila."
"W przeszłości erupcje Katli powodowały powodzie, porównywalne do amazońskich. Wulkan pluł zaś blokami skalnymi wielkości domów."
"Naukowcy przypominają katastroficzny w skutkach wybuch innego islandzkiego wulkanu - Laki w 1783 roku. Z przekazów historycznych wynika, że trujące gazy, które wydobyły się podczas erupcji zabijały ludzi nawet na Wyspach Brytyjskich."
http://www.rp.pl/artykul/2,451190.html
http://www.sfora.pl/Nadchodzi-globalna-katastrofa-Zacznie-sie-na-Atlantyku-a18386
Wciąż dymiący Eyjafjallajokull na żywo:
http://mila.is/um-milu/vefmyndavelar/eyjafjallajokull-fra-thorolfsfelli/
Katla na żywo - nie przegap wybuchu ;)
http://www.ruv.is/katla
24.03.2010
Podobne wpisy: Iceland.pl • Proroctwa wulkaniczne • Superobliczenia
tagi: islandia, wulkany
Skomentuj
This is... my ticket
Kupiłem! Bilet na Islandię. Sztuk: 1. Wylot za równe 4 miesiące. "Welcome aboard Iceland Express. This is your ticket" - bezcenne :)
Wyspa lodu i ognia, Kraina Elfów, moje marzenie od czasu zdobycia Nordkapp - przybliża się :) Przy tej okazji zapraszam na zapoznawczą wycieczkę po Wyspie
07.03.2010
Podobne wpisy: Czuję napięcie! • Skąd prąd • I wanna fly away!
tagi: islandia, przygotowania
schmittko 2010.03.14 12:39 | Dla zainteresowanych lotem na Islandię (konkretnie Iceland Express z Krakowa) - mogę teraz potwierdzić, że bilet należy kupować 4 miesiące wcześniej. Tydzień temu (17 tygodni przed lotem) zapłaciłem 311 euro w obie strony (bez roweru) - ta cena trzymała się od pół roku. Dziś jest już 45 euro więcej. Mam farta :) |
Agentt 2010.03.19 12:32 | No to powodzenia..Muszę wyłonić się z zimowego letargu, bo entuzjazm rowerowy mi opadł |
W bibliotece, cz. 2
Wybieram się na Islandię. Poszukiwania partnera dotąd bezskuteczne. Zapewne dlatego, że na małą skalę - spytałem tylko trzech osób, z którymi już jeździłem z dużym powodzeniem - Baranka, Grażynę i Krystiana. Taka moja Złota Rowerowa Trójka :) Niestety nikt z nich nie może mi w tym roku towarzyszyć. Ograniczyłem się do tych trzech osób, bo darzę je największym zaufaniem i miałbym z nimi największe poczucie bezpieczeństwa (w szerokim tego słowa znaczeniu). Jest wiele innych osób, które teoretycznie się nadają, ale zwyczajnie nie znamy się na tyle, bym mógł sobie dać za nich i przede wszystkim ZA NAS rękę uciąć. Wiem, że po kilku tygodniach w trudnych warunkach sam mogę być nie do zniesienia, a wybrana Trójka raczej potrafi sobie ze mną poradzić :) Wspomniałem o trzech osobach, ale zrobiłem jeden jedyny wyjątek. I tu wróćmy do biblioteki :)
Miałem przyjemność spotkać się tam z Kasią, z którą nawiązałem kontakt dzięki tej stronce :D a wcześniej - jak się okazało - była na moim slajdowisku w Raciborzu. Napisałem do Niej w dniu, w którym intensywnie myślałem nad opcją duetu i postanowiłem zaryzykować - może byłaby chętna? No i była :) Po tej rozmowie wiemy już, że nie uda nam się pojechać razem na Islandię, ale nie jestem zawiedziony. Czas nie był stracony, a spotkanie nie było bez sensu. Kasia zrezygnowała głównie z powodu kosztów; myślę jednak, że samą chęcią spotkania i omówienia tej podróży pokazała, że ma dużo odwagi :) Cieszę się, że nie podjęła pochopnej decyzji. Jednak będę się czuł bardziej pewny będąc sam, bo siebie znam. Mniej raźniej, mniej śmieszniej... ale odpowiadam tylko za siebie. Mogę się już oswajać z myślą, że Islandię objadę z jedną partnerką - kamerą :)
04.03.2010
Podobne wpisy: I wanna fly away! • W bibliotece, cz. 1 • Jeśli polecę na Islandię...
tagi: prywatne, islandia, przygotowania
Skomentuj
W bibliotece, cz. 1
Ostatnio areną mojej aktywności życiowej stała się Biblioteka Śląska. Wprawdzie nigdy nie wypożyczyłem tam książki, ale bywam w tym miejscu z powodu ciszy i internetu. A potrzebuję tego, bo w domu trudno się skupić na pisaniu pracy magisterskiej... Ale nie o tym chciałem pisać :)
Przedwczoraj moje skupienie zostało zakłócone przez dość liczną grupę ludzi, która z nieznanego mi powodu zgromadziła się przed Audytorium. Wkrótce do moich uszu doszły słowa "Festiwal Slajdów Podróżniczych"... No i masz! Popisane... Zamknąłem lapka i udałem się na salę, gdzie himalaista Tomasz Kobielski dał krótką prezentację. Była o tyle ciekawa, że pokazała nam to, czego się zwykle nie pokazuje, tj. przyjaciół z podróży, zmęczenie, leczenie ran, powrót z wyprawy do hotelu; radość z tego luksusu, jakim jest fotel i dobre jedzenie ...i Martynę Wojciechowską po godzinach (szkoda że tylko na jednym zdjęciu :)
Wspominam o tym, aby Was zaprosić na ósmą już edycję tego festiwalu, którego zasadnicza część odbędzie się w dniach 18-21 marca. Z dużym sentymentem wspominam prelekcję Piotra Strzeżysza z rowerowej wyprawy przez Andy i na pewno przyjdę teraz zobaczyć jego opowieści z Sudanu (śladem Kazimierza Nowaka). Info
04.03.2010
Podobne wpisy: I wanna fly away! • Jeśli polecę na Islandię... • W bibliotece, cz. 2
tagi: prywatne, islandia, przygotowania, imprezy, polecam
Michał 2010.03.06 18:43 | Dobrze wiedzieć, że coś takiego się odbywa w Katowicach... :) Pojawię się na 100% :) |
schmittko 2010.03.07 00:48 | A więc do zobaczenia! :) |